Krem nawilżająco-dotleniający do twarzy Baltic Home Spa Fit Ziaja.

Krem nawilżająco-dotleniający do twarzy Baltic Home Spa Fit Ziaja.

Wciąż jestem w poszukiwaniu idealnego kremu nawilżającego. Po mimo kilkunastu już wypróbowanych kosmetykach nadal nie umiem się zdecydować na swojego ulubieńca. 


Na początku nie miałam żadnego efektu "wow". Po prostu zwykły krem, idealny pod makijaż. Nawilżył moją cerę i była przyjemna w dotyku. Nie czuć go na skórze, nie ma w ogóle efektu maski. Nie widać po nim cudów i tak samo nie widać minimalizowaniu zmarszczek, nawet tych mimicznych. Posiada delikatny przyjemny zapach. Konsystencja nie jest zbyt lejąca, ani gęsta - taka w sam raz. Nie miałam problemów z nałożeniem i rozprowadzeniem go na twarzy. Posiada aplikator z pompką. 


 Możliwe, że wrócę do niego. Nie wykluczam także, że będę szukać czegoś innego. 

Tonik kuracja oczyszczająca Ziaja Med.

Tonik kuracja oczyszczająca Ziaja Med.


Pierwsze moje wow to krótki i prosty skład kosmetyku. Trzeba jeszcze tutaj nadmienić, że jest wegański i 99% naturalny. Efektem jest odpowiednie nawilżenie i wygładzenie. Po zastosowaniu mam delikatny i naturalny blask. To jest chwilowy efekt. Po trochu jest zminimalizowane niedoskonałości. Po użyciu kosmetyku nie ma uczucia napięcia. Tonik nie posiada zapachu. Nie wywołał podrażnienia, ani uczulenia. Brakuje mi atomizera. 


 Pewnie za jakiś czas wrócę ponownie do tego kosmetyku. 

Serum przeciwzmarszczkowe do twarzy, szyi i dekoltu Baltic Home Spa Wellness Ziaja.

Serum przeciwzmarszczkowe do twarzy, szyi i dekoltu Baltic Home Spa Wellness Ziaja.

Chyba to przyszło mi z wiekiem, że zaczęłam dbać o szyję i dekolt. Wcześniej zdarzyło mi się  spryskać tonikiem. 



Skóra jest mega miękka w dotyku, gładka i bardzo nawilżona. Posiada delikatny i przyjemny zapach. Mogę powiedzieć, że takiego bogatego salonu kosmetycznego. Kosmetyk łatwo się wchłania i nie zapycha. Nie pozostawia tłustego filmu. Nie miałam problemów z nałożeniem. Konsystencja jest trochę bardziej lejąca niż gęsta. Opakowanie jest mega wygodne i łatwe w użytkowaniu. Jeszcze chciałam wspomnieć o składzie, który jest wegański, jednak zawiera olej palmowy. 


 Z całą pewnością jak dokończę ten kosmetyk to pójdę do sklepu po kolejny.

Baza hybrydowa kauczukowa UV/LED Niuqi - z drobinkami złotego.

Baza hybrydowa kauczukowa UV/LED Niuqi - z drobinkami złotego.

 Ze zwykłymi bazami miałam problem w postaci kiepskiego trzymania się na paznokciach. Wszystko było dobrze, ale do maksymalnie dwóch tygodni. Potrzebowałam czegoś trwalszego i oferta biedronki przyszła mi z pomocą. 


Pomijając praktycznie same dobre zalety bazy kauczukowej, to byłam zaskoczona jej jakością. Częściowo po produktach z biedronki spodziewałam się badziewia. Tym razem tak nie było. Trzymała się bardzo długo, ponad trzy tygodnie. Nie było żadnych odprysków. Dzięki jasnemu koloru nie było widać odrostu. Nie miałam problemu z rozprowadzaniem, pięknie się nim maluje. Nie spływa od razu na skórki i konsystencja nie jest rzadka. Zdaje mi się, że jest wydajna i po prostu jest taka nie kończąca się. Łatwo też przedłużyć płytkę paznokci i przy okazji ją wzmocnić. Pozwala również na jej wyrównanie oraz nadbudowę. Nie zauważyłam, aby moje paznokcie były w gorszej jakości, od kiedy używam tej bazy. Nie czułam żadnego pieczenia, ani bólu podczas utwardzania w lampie UV.


Z całą pewnością przerzucę się na bazy kauczukowe. To moje nowe KWC i po prostu hit. 

Fito-keratynowy spray pielęgnacyjny Isana Professional.

Fito-keratynowy spray pielęgnacyjny Isana Professional.

Bardzo dawno nie miałam żadnego sprayu pielęgnacyjnego do włosów. Zazwyczaj stosowałam tylko odżywki czy maski przy myciu włosów. Postanowiłam spróbować czegoś nowego.



Pierwszą rzeczą jaka mnie zaskoczyła to zapach. Pachnie słodko, dosłownie kreatynowo. Najlepsze w tym, że zapach utrzymuje się na włosach. Nadaje im też ładny blask. Po użyciu tego produktu kosmetycznego nie miałam problemów z rozczesaniem włosów. Kosmetyk znajduje się w buteleczce z atomizerem, który nigdy mi się nie zaciął. Sama buteleczka jest poręczna. Średnio z wydajnością kosmetyku. 

                                                

Zapewne będę wracać do tego sprayu.

Peelingujący sorbet do ciała Ananasowy trening skóry Ziaja.

Peelingujący sorbet do ciała Ananasowy trening skóry Ziaja.

Tak jak już pewnie wiele razy wspominałam, zakochałam się w peelingach do ciała. Testuje po kolei każdy jeden, aby może w końcu znaleźć swojego ulubieńca. 


Jest dobrze oczyszczona skóra. Nie ma takich suchych skórek. Na pewno także jest dobrze wygładzona i miękka w dotyku. Nie ma jednak zbyt spektakularnych efektów. Trochę się zawiodłam na konsystencji. Nie sądziłam, że będzie aż tak drobnoziarnisty. Bardziej przypomina mi to żel do mycia ciała z drobinkami. Konsystencja jest w sam raz, nie spada ręki i nie jest zbyt trudny do rozprowadzenia. Dobrze się spłukuje, nie stwarza żadnych problemów ze zmyciem. Nie została do końca spełniona żadna obietnica dana przez producenta. Zapach jest taki słodki i zachęcający do korzystania z niego podczas kąpieli lub prysznica. Tak samo opakowanie, ma przepiękną szatę graficzną. 


 Mam wielki dylemat czy do niego wrócić, czy może szukać dalej i dać szansę innemu peelingowi. 

Oczyszczający żel do twarzy z kwasami i witaminą C Natura Siberica Oblepikha C-berrica.

Oczyszczający żel do twarzy z kwasami i witaminą C Natura Siberica Oblepikha C-berrica.

Tym razem zdecydowałam się na Natura Siberica, o której już wcześniej słyszałam wiele dobrego. Przypodobał mi si skład produktu oraz jak zwykle jego wygląd. 



Na początku zachwyciło mnie totalnie proste zabezpieczenie przez przypadkowym wylaniem produktu. Jednak jest mały mankament tego - Łatwo tą zatyczkę zgubić i to jest trochę nie potrzebny plastik. 

Kosmetyk sam w sobie jest na swój sposób cudowny. Moje pierwsze odczucia, to że żel łatwo się pieni, dokładnie zmywa makijaż i wszelkie niedoskonałości. Zapach nie jest tak bardzo intensywny, jak się tego spodziewałam. Sam wygląd skóry po kilkunastu użyciach jest o wiele lepszy, jakby poprawił się trochę jej stan. Dzięki pompce mogę łatwo dozować sobie produkt. Nie umiem określić, tego czy zmniejszyła się  ilość  wyprysków i niedoskonałości. Najważniejsze, jest to że nie wysuszył skóry. Nie miałam problemów z aplikacją, jest totalnie przyjemny w użyciu. 



Z pewnością chciałabym powrócić do tego kosmetyku. 

Nawilżający krem do loków Curl Manifesto Kérastase.

Nawilżający krem do loków Curl Manifesto Kérastase.

Nigdy jeszcze nie używałam kremu do włosów. Niby jest podobny do odżywek czy masek, ale dla mnie to coś nowego i innego. 


Kosmetyk głównie stosowałam kiedy zamierzałam układać włosy za pomocą lokówki bądź prostownicy. Ma za zadanie ochronić nas przed wysoką temperaturą (tak obiecuje producent) i chyba to robi, bo nie zauważyłam, aby stan moich włosów się w tym czasie pogorszył. Nie zauważyłam, aby po zastosowaniu tego kremu moje włosy się puszyły, albo były obciążone. Nie zauważyłam, aby poprawił skręt moich fal. Ma przyjemny zapach oraz konsystencję. 



 Nie przypadł mi zbytnio do gustu, nie sądzę żebym do niego wróciła.

Rozświetlający krem na dzień SPF15 Ziaja.

Rozświetlający krem na dzień SPF15 Ziaja.

Potrzebowałam czegoś na już pod makijaż. Kosmetyku który by mnie nie wysuszył. A dodatkowo poprawił stan mojej skóry. 


Po kilku dniach stosowania nie zauważyłam spektakularnych efektów. Nie było poprawy w nawilżeniu i rozświetleniu. Musiałam odczekać dłuższą chwilę, aby stosować pod makijaż - nadal widać było trochę tłustą poświatę. Trochę mnie zapchał, ale może to było spowodowane złym demakijażem twarzy. Ale moja cera nie polepszyła się - wciąż mam niedoskonałości w tej samej mierze co wcześniej. Krem posiada delikatny zapach i dobrze się rozprowadza po cerze. Konsystencja jest w sam raz. Zapakowany w tubce jest mega wygodny w użytkowaniu. 


 Zapewne wrócę do tego kremu jeszcze, ale na razie będę szukać dalej. 

Żel pod prysznic `Mięta herbaciana` Ziaja.

Żel pod prysznic `Mięta herbaciana` Ziaja.

Ostatnio moją małą przyjemnością są żele pod prysznic. Uwielbiam wyszukiwać perełek, które mnie zaskoczą pozytywnie i sprawią, że zrelaksuje się pod prysznicem. Dlatego co raz sięgam po Ziaję. 


Na początku zapach był trochę męski dla mnie i taki mało słodki. Utrzymuje się dłuższą chwilę po kąpieli na skórze. Trzeba jeszcze na początku wspomnieć, że wybrałam go ze względu na skład, który jest 95% pochodzenia naturalnego. Pod prysznicem dobrze się pieni i rozprowadza. Świetnie się także spłukuje. Konsystencja jest trochę zbyt płynna. Nie zauważyłam, aby moja skóra była przesuszona po jego stosowaniu.


 Chętnie powrócę do żeli z Ziaji, może nie koniecznie do tego zapachu.

 Nawilżający balsam do ciała Naturalnie pielęgnujemy Ziaja.

Nawilżający balsam do ciała Naturalnie pielęgnujemy Ziaja.

 Co raz próbuje różnych balsamów, aby móc w końcu znaleźć swój ideał. Taki, który nawilży moją skórę nie na chwilę i utrzyma to do następnego prysznicu. 



Po pierwsze to urzekła mnie konsystencja produktu, co czyni go wydajnym. Jest idealna, nie za rzadka, nie za gęsta. W sam raz rozprowadza się po skórze. Kolejną jego zaletą jest szybkie wchłanianie i brak pozostawiania tłustego filmu na skórze. Sekundę po nasmarowaniu mogę dosłownie założyć ubranie i nie będzie nieprzyjemnego uczucia lepkości. Nawilżenie utrzymuje się długo. Nie mam uczulenia, jeśli zaaplikuje balsam zaraz po depilacji. Nie można zapominać o naturalnym składzie oraz zapachu. Ten ostatni jest delikatny i obłędny. 



Zapewne powrócę z powrotem do tego balsamu.

"Dynia od kuchni".

"Dynia od kuchni".

 Jesień to idealny sezon na dynię. Zazwyczaj to warzywo kojarzyło mi się z wycinanymi lampami na Halloween. Chciałam to odkręcić i spróbować ugotować coś pysznego z dyni. 




Przede wszystkim zaczarowała mnie oprawa graficzna książki. Jest po prostu ślicznie wydana, w twardej okładce z przyjemnymi w dotyku kartkami. Przepiękne zdjęcia dyni i oprawa tekstowa przepisów. Przedstawione przepisy są pogrupowane na posiłki na pory dnia - o świcie, w południe, pod wieczór oraz od rana do nocy. W całej książce znajdziemy 50 przepisów. Przepisy nie są przekombinowane i łatwe w przygotowaniu. Nie wymagają od nas przygotowania wymyślnych składników. 
 


Polecam dla każdego, kto chce ugotować dynię. Nie ma trudnych przepisów, wystarczy sama chęć. 




Post we współpracy z Buchman.

Podkład matujący i wygładzający pory Fit Me Maybelline.

Podkład matujący i wygładzający pory Fit Me Maybelline.

Ostatnio skończył mi się mój Affinitone, więc w Rossmannie na promocji kupiłam Fit me. Mam nadzieję, że będzie podobny i będzie opcją wymienną. Wzięłam numerek 112 Soft Beige. 


Potrzebowałam takiego kosmetyku, abym się mocno nie świeciła i nie podkreślało porów. Więc akurat ten podkład to idealnie połączenie moich potrzeb. Nie ma 100% mocnego krycia. Nie jest ciężki i nie zapycha. Kosmetyk super się wchłania i nie roluje się pod kremem czy bazą. Utrzymuje się na mojej twarzy tak około 9 godzin. Efekt wykończenia jest naturalny. 



Na pewno, jeśli nie uda się mi kupić Affinitione to skuszę się na Fit me. Jest prawie idealnym zamiennikiem obecnie mojego ulubionego Affinitone. 

 

Serum multinawilżające Gdanskin Ziaja.

Serum multinawilżające Gdanskin Ziaja.

Potrzebowałam zastrzyku nawilżenia, bo moja skóra po lecie jest mega wysuszona i pojawiają się też drobne zmarszczki. 


Po pierwszej aplikacji zauważyłam jak treściwe jest to serum. Konsystencja coś między kremem, a żelem. W dość ekspresowym tempie się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Po kilku zastosowaniach zauważyłam już poprawę wyglądu skóry - stała się trochę bardziej jędrniejsza i nawilżona. Minimalnie zauważyłam, że skóra ma mniej zmarszczek - może to tylko jakieś optyczne złudzenie. Wygodne opakowanie z pompką. Serum rozprowadza się bez problemu. 


 Pewnie powrócę do tego kosmetyku i za jakiś czas zagości na nowo w mojej kosmetyczce. 

Lekki mus do ciała Ananasowy trening skóry Ziaja.

Lekki mus do ciała Ananasowy trening skóry Ziaja.

Uwielbiam wypatrywać nowe rzeczy, których jeszcze nie używałam i próbować ich. Szukając balsamu do ciała nie mogłam oprzeć się temu z ziaji, na pewno ze względu na szatę graficzną. 



Jedną z pierwszych rzeczy jaka mnie zaskoczyła to gęstość kosmetyku. Jeszcze nadmienię, że zapach wcale nie przypomina mi zapachu ananasa, takiego pachnącego wakacjami i słońcem, tylko taki trochę chemiczny. Trzeba poczekać chwilkę, aby się wchłonął. Tak jakby zostawia tłusty film na skórze. Pozostaje nawilżona, ale to nie jest jakieś mega nawilżenie. Skóra jest przyjemna w dotyku i taka miękka. Też średnio z wydajnością kosmetyku. Niestety także nie zostały spełnione obietnice producenta w postaci ujędrnienia, poprawy sprężystości czy uelastyczniania skóry. Skład również nie jest taki super. 



 

Nie wiem czy do niego wrócę, jakoś nie skradł mojego serca. 

26.

 W tym roku nie czułam żadnej specjalności związanej z urodzinami. Jedyne co mnie smuciło to koniec biletów ze zniżkami w komunikacji miejskiej i PKP. Nie przejmowałam się zaczęciem płacenia podatków lub czymś innym. To jedyny negatywny aspekt kończenia 26 lat.


W porównaniu do poprzednich lat, nie przeżywałam tego specjalnie. Chociaż starałam siebie rozpieścić do granic możliwości. Jedynie co udało mi się zrobić to porównanie 16 i 26 letniej siebie. Za to zaplanowałam na październik inne małe specjalności. 


W tym roku urodziny zbiegły się z remontem połowy domu, więc wszędzie panował chaos. Ja jakoś specjalnie nie przejmowałam się tym wszystkim. Rano obejrzałam odcinek "Królowych Życia" i "Przeznaczenie: Saga Winx". W pracy wszystkich zaskoczyłam, że upiekłam samodzielnie babeczki i były naprawdę smaczne. Było sporo do ogarniania i po 6 godzinach stwierdziłam, że spadam do domu oglądać dalej Winx. Wieczorem moja przyjaciółka i koleżanki zabrały mnie na jedzenie i do escape roomu. Totalnie czułam jakby to był zwykły dzień. 


Zapomniałam o zablokowaniu swojej daty na FB, aby uniknąć niezręcznych i wymuszonych życzeń. Chociaż najbliżsi pamiętali i dostałam takie mega spersonalizowane. Dosłownie teraz widzę kto tak naprawdę mnie zna. 

"Gangsterzy. Zrodzeni z mroku" A. Wolf, A. Siepielska, M. Nerc.

"Gangsterzy. Zrodzeni z mroku" A. Wolf, A. Siepielska, M. Nerc.

Nadszedł mój ulubiony czas - kocyk, herbatka, ciasteczko i książka. I to nie może być byle jaka książka, bo musi być wciągająca. Tak, abym mogła zapomnieć o wszystkim i skupić się na treści. 


W książce mamy trzy różne historie od trzech różnych autorek. Sięgając po książkę nie miałam w ogóle pojęcia, że jest to kontynuacja innych książek. Po prostu nie zostało to zaznaczone na okładce. Zasugerowana tym, że rozgrzewa do czerwoności naszykowałam się na jakieś super sceny sek$u, ale tu nic takiego zbytnio się nie wydarzyło. Za to mamy dużą dawkę emocji i akcji, pełen świat gangsterów i ich porachunków, dużo niebezpiecznych momentów i walka o życie. 

W pierwszej historii Czarnego i Rity się zakochałam, więc z pewnością sięgnę po książkę o nich. Ta część sprawiła, że chcę poznać bliżej ich historię. Trudno czasami było się połapać o co chodzi nie znając kontekstu, ale i tak czytałam z zapartym tchem. Po prostu chciałam wiedzieć, co będzie dalej. 

W drugiej historii Aurory i Zorana nie mogłam się odnaleźć. Wszystko wydawało się jakieś pokręcone, mroczne i nie przyjemne w moim odczuciu. Jednak to nie są klimaty dla mnie. 

W trzeciej historii Sophie i Casha trochę poczułam się jakbym czytała nastoletnie fanfiction. Zapewne to uczucie przez to, że Autorka chciała przekazać mnóstwo informacji i dużo się działo, a sma fabuła nadawała się idealnie na całą, osobną książkę. Musiałam bardzo uważnie czytać, aby się połapać kto z kim, jakie imiona. Zapewne to było dla mnie utrudnieniem, bo nie czytałam serii o motocyklistach. Jednak jeśli mi się uda to sięgnę do książek z tej serii.


 Książka jest wręcz dla każdego miłośnika romansów mafijnych, a także tych, którzy czytali serie książek z bohaterami. 


Książkę dostałam we współpracy z wydawnictwem Lipstick Books.
Średnioziarnisty peeling do ciała `Czekolada i kawa` Baltic Home Spa Wellness Ziaja.

Średnioziarnisty peeling do ciała `Czekolada i kawa` Baltic Home Spa Wellness Ziaja.

Kiedyś strasznie nie lubiłam peelingów do ciała, nie rozumiałam całkowicie ich sensu istnienia. Jednak ostatnio się w nich zakochałam i totalnie przepadłam, a zwłaszcza kiedy przychodzi moment aplikacji na ciało. 


Po otworzeniu pojemnika wpada do nas taki cudowny słodki zapach kawy i czekolady. Nie jest on taki chemiczny. Totalnie się relaksuje podczas używania. Cudownie zwalcza martwy naskórek i sprawia, że skóra jest wygładzona. Dodatkowo sprawia, że skóra jest nawilżona oraz pełna blasku. Ma taką przyjemną w dotyku konsystencję, jest trochę zbliżony do masła do ciała. Wspaniale się aplikuje na ciało i nie miałam problemów ze spłukaniem. Wszystkie obietnice producenta zostały spełnione. Opakowanie jest zabezpieczone sreberkiem, więc nikt nam nie wetknie pazurów w sklepie. Łatwo wyjmuje się z niego produkt i ma przepiękną szatę graficzną. 


 Uwielbiam, kocham. Na pewno kupię ponownie! 

Face cream Sun care SPF 30 Swederm

Face cream Sun care SPF 30 Swederm

Nigdy do tej pory nie stosowałam kremu do twarzy, który miał od razu w sobie SPF. Zawsze stosowałam to oddzielnie. Nie za bardzo lubiłam to robić, bo to podwójna robota. 


Na początku bałam się, że będę cała biała, jednak krem rozprowadza się ładnie i staje się przezroczysty na buzi. Szybko się wchłania i nie widać go praktycznie na twarzy. Drugą jego zaletą jest to, że nie gryzie się z podkładami. Moja cera nie zareagowała na niego wypryskami, ani innymi niedoskonałościami. Posiada delikatny zapach, który jest przyjemny. Daje efekt nawilżenia, jednak nie takiego super ekstra. 


 Chciałabym powrócić do tego typu kremu na lato. Nie wiem czy do tej firmy, czy będę szukała czegoś nowego. 

Pianka do demakijażu Face Cleanser Swederm.

Pianka do demakijażu Face Cleanser Swederm.

Nigdy jeszcze nie miałam szansy testować pianki do twarzy, więc cieszyłam się trochę jak małe dziecko na jej testowanie. Zawsze używałam takich bardziej mocniejszych żeli do demakijażu, więc to było miłą odmianą. 


Konsystencja jest jak mus, taki dosłownie jak obłoczek na niebie, albo jak wata cukrowa. Muszę jeszcze na początku pochwalić za skład kosmetyku, bo jestem pod nie małym zaskoczeniem tego, co się w środku znajduje. Daje bardzo dobre oczyszczanie z przede wszystkim makijażu (tego mocniejszego także), a przy okazji nie podrażnia twarzy. Jeśli dostanie się do oczy to nie szczypie i nie piecze. Po zastosowaniu cera jest promienista i wygładzona. Nie ma uczucia ściągnięcia skóry, czyli tego co sprawia, że lubię używać kosmetyk. Zwężają się też pory, ale nie wysusza. Jest wydajny - jedna pompka wystarczyła mi na całą twarz. Posiada lekki zapach, który jest trochę taki słodki. 


Jest mega przyjemna w użyciu. Jednak wolę te mocniejsze, bo czuje że "zmywam" makijaż i zanieczyszczenia z twarzy

Dezodorant `Ochrona anti-odor` Ziaja.

Dezodorant `Ochrona anti-odor` Ziaja.

 W życiu próbowałam już wielu dezodorantów o różnej skuteczności. Tym razem skusiłam się na coś naturalnego pochodzenia. 




Na początku zauważyłam skuteczność. Nie było widać śladów potu pod pachami, kiedy czułam, że jest gorąco. Posiada delikatny i nie intensywny zapach, trochę przypominający mi cytrusy. Drugą jego zaletą jest na pewno brak uczucia pieczenia. Zwłaszcza po depilacji, kiedy czasami mamy podrażnione. Trochę działa jak łagodzący balsam po goleniu. W miarę jest wydajny. Warto też zauważyć, że skład jest naturalny. 


Możliwe, że będę powracać do tego produktu.

"Maestro" Justyna Mietlicka.

"Maestro" Justyna Mietlicka.

Ta książka trafiła trochę do mnie przypadkiem. Jednak postanowiłam dać jej szansę i przekonać się do niej. 


Sięgając po tą książkę spodziewałam się kolejnego kryminału czy jakieś historii, która znajdzie swoje rozwiązanie na ostatniej stronie. Jednak okazało się całkowicie inne. Mamy świat artystów, a dokładniej muzyków. Dodatkowo są obecne media, a z tym idzie rozgłos. Potrafią jednym artykułem czy zdjęciem zniszczyć człowieka. Wiele wątków na koniec książki pozostaje wciąż otwarte. Nie możemy się także dowiedzieć jak kończą się poboczne historie. Mimo wszystko spodobała mi się wielowątkowość książki i ukazanie różnych bohaterów na kartkach. 


 Książka jest napisana językiem dosyć artystycznym, jednak przystępnym do czytania. Nie jest za ciężka, więc można zawsze mieć ją przy sobie do czytania. Ma równo 300 stron.

Polecę dla każdego, co lubi ciekawe historie do poczytania na wieczór.



Post we współpracy z wydawnictwem Zysk i S-ka.
Perfumy Here to Shine Naomi Campbell.

Perfumy Here to Shine Naomi Campbell.

Ostatnio szukałam trochę wyrazistego zapachu. Zwłaszcza takiego, który został by ze mną na dłużej, a nie po chwili się ulotnił. 



Ten zapach jest trochę specyficzny. Albo się go lubi, albo się go nienawidzi. Jest dla mnie totalnie kobiecy i zmysłowy. Są tu nuty bergamotki, różowego pieprzu, soczystej gruszki Nashi, pudrowego fiołka, heliotropu i konwalii. 

Przez pierwsze dni jak się popsikałam to non stop czułam ten zapach. Na sobie oraz w sypialni. Nawet po kilku godzinach czułam go jeszcze na bluzce. Wystarczy spryskać się dwa razy, aby czuć zapach. Z wydajnością jest tak sobie. Mam 30ml, więc buteleczka jest mała i poręczna. Idealnie wpasowuje się w dłoń. 



Nie wiem szczerze czy powrócę do tych perfum. Będę próbowała sobie znaleźć coś w tańszej wersji cenowej.

Projekt denko #29.

Projekt denko #29.

Nie sądziłam, że kiedyś zatrzymam ten cykl. Uwielbiałam wracać do niego i zastanawiać się, kiedy jakie kosmetyki były używane. Jednak ma to ciemną stronę, przynajmniej dla mnie, muszę pamiętać o zrobieniu zdjęcia opakowania przed wyrzuceniem. To właśnie było mega męczące. 



Szampon do włosów ze skłonnością do wypadania Kerabione - super, ale jednak powodował przetłuszczenie włosów. 
Więcej pisałam tutaj.


Ekspresowe serum do twarzy i szyi wygładzająco-ujędrniające 'Jagody acai' Antyoksydacja Ziaja - idealne wchłanianie, miękka cera. 
Więcej pisałam tutaj.


Regenerująca odżywka do włosów zniszczonych Garnier Fructis Papaya Hair Food - moje włosy były sypkie i miękkie w dotyku. 
Więcej pisałam tutaj.


 Tusz do kresek Essence Eyeliner Pen - totalne dno, po dwóch godzinach nie było już prawie go widać i była słaba pigmentacja. 
Więcej pisałam tutaj.


Żel pod prysznic Fa Magic Oil - mega mi się go używało, niesamowicie się pienił i zapach. 
Więcej pisałam tutaj.


Mgiełka do ciała BeBeauty o zapachu kokosa i maliny - mega zapach, ale jednak opakowanie do dna, bo przeciekało.


Szampon do włosów kręconych i falowanych Curl Manifesto Kerastase - trochę włosy mi się po nich trochę bardziej przetłuszczały, nie warty swojej ceny. 
Więcej pisałam tutaj


Żel do golenia Bevola - jak za tą cenę to nie narzekałam, super się sprawdzał. 


Lipner od Essence w kolorze 15 Honey Berry - jak ja się męczyłam, aby go dokończyć. Chyba nigdy więcej kredek do ust. 
Więcej pisałam tutaj.


Tusz do rzęs Big Volume Explosion Mascara Eveline - na początku myślałam, że ja nie umiem nim malować, ale okazał się być dnem. Pod koniec się strasznie kruszył i musiałam nakładać kilka wers. 
Więcej pisałam tutaj.


Balsam do stóp i paznokci N*36 - nie miałam do nich zastrzeżeń. Moje stopy były nawilżone i miękkie w dotyku. 
Więcej pisałam tutaj.


Krem do rąk Nivea Protective Care - kocham, uwielbiam. Mega nawilżenie do rąk.
Więcej pisałam tutaj.


Róż w kulkach od wibo #suntouch. - na początku wspaniały, ale potem już katastrofa. 
Więcej pisałam tutaj
Copyright © hope&faaith , Blogger