Baza pod cienie Makeup Revolution.

Baza pod cienie Makeup Revolution.



Baza jest w sam raz. Nie zachwyciła mnie, ani nie oczarowała. Cienie się na niej utrzymują minimalnej dłużej niż bez niej. Nie podbija pigmentacji cieni. Nie sprawia, że jakoś lepiej się blendują. Jeśli nałożyłam za dużo bazy to w kącikach i na załamaniach się rolowała. Wyglądało to nieestetycznie. Jednak baza od MUR to nie jest najlepszy ich produkt. 




Baza pod cienie pochodzi z kalendarza adwentowego Makeup Revolution - You are the revolution.  
 

Bronzer Makeup Revolution.

Bronzer Makeup Revolution.



Od zawsze mam problem z konturowaniem, boje się efektu "British chavs". Nie miałam prawie żadnego problemu z jego rozprowadzaniem po twarzy. Współpracuje bez większych zarzutów. Miałam wrażenie, że trochę się osypuje. Musiałam się nauczyć go blendować, bo trochę odcień był dla mnie za ciemny. Utrzymuje się w miarę długo. 



Bronzer pochodzi z kalendarza adwentowego Makeup Revolution - You are the revolution.  

Odżywka do włosów Pitaja & Owoce Tropikalne Isana.

Odżywka do włosów Pitaja & Owoce Tropikalne Isana.



Na początku muszę wspomnieć o bardzo poręcznym opakowaniu. Nie dość, że jest przezroczyste (widzimy ile produktu nam zostało) to jeszcze jest wygodne w trzymaniu oraz sama konsystencja nie przylega do ścianek. Konsystencja jest zbita i gęsta, nie spływa i super się rozprowadza oraz spłukuje z włosów. Po jej użyciu moje włosy są ładnie wygładzone i wcale nie są spuszone. Wystarczy kilka ruchów prostownicą i są przepiękne. Ma mega intensywny zapach, który jest wyczuwalny podczas mycia, ale nie zostaje do końca na włosach. 



 Z chęcią wrócę może nie do tej konkretnej odżywki, ale do innych odżywek z tej serii.

Regenerujący balsam do ciała `Masło mango & masło Shea` Venus.

Regenerujący balsam do ciała `Masło mango & masło Shea` Venus.



Już po raz kolejny dałam się skusić kosmetykowi ze względu na jego urocze opakowanie. Jedną z rzeczy, na którą zwróciłam uwagę było to że po nałożeniu zostawia cieniutką warstwę na skórze. Jednak potem już się wchłania. Posiada słodki zapach, jednak nie jest on przytłaczający oraz chemiczny. Miałam wrażenie, że nawilżenie jest tylko na jeden dzień - dopóki nie wzięłam wieczornego prysznicu. Konsystencja jest w sam raz, taka typowa dla balsamu. Przez co wystarczy normalna ilość do użycia na jeden raz i balsam starcza na dłużej. 



 Nie jest to mój hit, nie wiem czy będę do niego wracać. 

Kalendarz adwentowy Balea z DM.

Kalendarz adwentowy Balea z DM.



 Uwielbiam otwierać kalendarze adwentowe i cieszyć się na każdą rzecz każdego dnia adwentu. W poprzednim roku skusiłam się na kalendarz z kosmetykami pielęgnacyjnymi. Wybrałam ten z Balea, bo miałam super opinię o tych kosmetykach z drogerii DM. Zawsze to było na moich listach zakupów z wakacyjnych podróży. Lecz jednak tym razem się zawiodłam. Jakość kosmetyków była poniżej przeciętnej i nie tak zapamiętałam tę markę. Moja skóra nie odczuła skutków pielęgnacji, kiedy używałam tych kosmetyków. Na całe szczęście to były tylko wersje podróżne, bo nie wyobrażam sobie zużyć pełnych opakowań. Niektóre z nich, np. balsam do ust wysuszył moje usta. Balsamy nie nawilżyły ciała. Nie wiem czy to mój kalendarz był taki felerny, czy naprawdę Balea się popsuła. 

Copyright © hope&faaith , Blogger