Augusta Docher "Cała ja".

Augusta Docher "Cała ja".

Po raz drugi dałam szansę polskiej powieści. Nie chciałam mieć z nią złych doświadczeń. Przecież trzeba spróbować kilkanaście razy wszystkiego, aby znaleźć swoją rzecz. Tym razem skusiłam się na książkę autorstwa Augusty Docher, znanej także jako Beata Majewska "Cała ja". 


Trudno mi jest opisać o czym jest cała książka, by nie zdradzić zakończenia. Jest ono tutaj bardzo ważne bowiem wyjaśni wiele spraw i tytuł książki. Na pozór opowiada życie dwóch różnych dziewczyn w tym samym wieku - Pauli oraz Mileny i w różnych zakątkach Polski - Śląsku i Warszawie. Żyją również w innych środowiskach. Jednak Paulina skrywa jakąś tajemnice i chowa się przed wszystkimi. Milena to dla mnie typowa odpowiedniczka "dziecka Instagrama" - bogaci rodzice, willa, szofer, prywatna szkoła. Czytając książkę do ostatniej kartki dowiecie się jak może się zmienić życie od jednego zawalonego elementu poprzez kolejne. Pokazuje typowe problemy dziewczyn i ich rodzin w okresie wchodzenia w dorosłość. A co najważniejsze to nie jest typowe love story. 
Czy czas okaże się pomocny w leczeniu ran? Czy wszystko da się naprawić? Czy da się przebaczyć i na nowo zaufać? 



Książka zawiera się w kilkunastu rozdziałach na 430 stronach. Podzielona jest naprzemiennie na rozdziały z punktu widzenia Pauli i Mileny. Chociaż pierwszy rozdział jest z punktu widzenia Paula (Pawła). Oprawiona jest w miękką okładkę, format typowy dla powieści. Język nie jest taki prostolinijny i łatwo się ją czyta. Osobowość bohaterów jest rozbudowana dość wystarczająco aby ich poznać. 


Książkę chętnie polecę każdej dziewczynie w moim wieku na każdą okazję. Może na jej łamach odnajdzie gdzieś jakąś cząstkę siebie, albo swój problem. 

Serum olejowe odżywcze Fitomed.

Serum olejowe odżywcze Fitomed.

Chyba po raz pierwszy w życiu miałam okazję używać serum. Nigdy jakoś specjalnie nie przywiązywałam wagi do pielęgnacji twarzy. Krem, peeling, maseczka wystarczały mi w zupełności i byłam w 100 % zadowolona. Ostatnio postanowiłam wzbogacić pielęgnacje o serum olejowe, aby urozmaicić i odżywić. 


Serum przychodzi w pięknym opakowaniu. Po raz pierwszy chyba mi się zdarzyło by zachwyciłam się opakowaniem tak bardzo jak teraz. Niby to zwykła brązowa, szklana butelka wraz z pipetą. Ale przy tym ostatnim mamy dodany ładny złoty pasek i czarną gumkę. To właśnie dodaje elegancji. Sam produkt w sobie jest dosyć wydajny. Na pokrycie i rozmasowanie na twarzy wystarczy dosłownie pół pipety (opakowanie ma 15 ml). Po zastosowaniu moja cera jest nawilżona i odżywiona. Świetnie mi się sprawdza po bardzo złuszczających czy wysuszających maseczkach. Nie posiada zapachu oraz szybko się wchłania. Stosuje go na noc, więc nie wiem jak by się sprawdzał pod makijaż. W tej kwestii miałam by małe obawy czy by nie gryzł się z podkładem. 

Skład INCI: Persea Gratissima (Avocado) Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Linseed Acid, Capryloyl glycine, Hippophae Rhamnoides Oil, Retinyl Palmitate, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract; Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Ubiquinone


Serum już wpisało się w moją pielęgnacje twarzy. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. Moja cera wygląda teraz lepiej niż kiedykolwiek. A opakowanie wykorzystałam jako olejek do skórek przy robieniu hybrydy. 
Shinrin yoku czyli japońska sztuka czerpania mocy z przyrody.

Shinrin yoku czyli japońska sztuka czerpania mocy z przyrody.

Po powrocie do Polski zmieniłam swoje życie - remont pokoju, zmiana otoczenia. Dlatego postanowiłam także powrócić do natury i spróbować się relaksować na łonie natury. Zamiast sięgać po papierosy czy alkohol. Dlatego zdecydowałam się na pozycję o filozofii shinrin yoku. 


Opowiada o tym jak oczyścić umysł z nie potrzebnych myśli. Czy nie zgubić się w lesie. Możemy znaleźć także trochę informacji o samej sztuce. Dowiemy się jak nabrać kondycji fizycznej czy które rośliny pomogą nam zachować ten stan ducha w domu. Książka ogromnie oddaje to co powinno się w niej znaleźć. Ja, bez żadnej wiedzy dowiedziałam się prawie wszystko co powinnam wiedzieć na sam początek. Pomogło mi się zrelaksować, skoncentrować i skupić na swoich celach. 


Książka posiada przepiękne fotografie. Uwielbiam podczas czytania zatracać się w pięknie przyrody. Jest w twardej oprawie. Język jest dosyć zrozumiały i łatwo się czyta. Jedyną tutaj przeszkodą jaką napotkałam to małe litery. Mogły by być rozmiar większe. Zachowała lekką i powiewną estetykę. 



Książka jest chyba odpowiednia dla wszystkich. Zwłaszcza dla osób żyjących zgodzie w naturze i chcących znaleźć sposób na relaks i spędzanie czasu w naturze. 
Natural mojo.

Natural mojo.

Wiele osób zachwycało się super foods. Sama też postanowiłam spróbować, zwłaszcza że na wiosnę postanowiłam się zabrać za swoje ciało. Przechodzę powoli na zdrowe odżywianie i sport. Nie chcę czuć się ciągle zmęczona. Postanowiłam na naturalne produkty od naturalmojo. 


To niemiecka firma, która weszła niedawno na rynek polski. Co ważniejsze, zamawiamy w złotówkach (normalnie, jak w wszelkich sklepach internetowych, ale paczka idzie z Niemiec) i paczka dociera w kilka dni. 


(Blogger przedstawia mi automatycznie zdjęcia) Herbatka detoksująca "Pure Detox" to świetna opcja na oczyszczenie organizmu. Zawiera 8 składników. Jedna łyżeczka na 200 ml wody. Piłam to codziennie przez miesiąc i widzę efekty. Lepiej się czuje i metabolizm zaczął pracować korzystniej. Mimo ohydnego wyglądu (zielona papka) to smakuje nieźle. 


Opis działania. 
Wszystko jest napisane po niemiecku. Puszka przychodzi zabezpieczona folią. A sama puszka jest zrobiona z tektury i wytrzymała na wszystko (przeżyła upadki, podróże oraz raz trochę była zalana wodą).


Sproszkowane biało "Fit Vanilla" to świetny produkt na koktajle. Sama nienawidzę koktajlów i shake'ów. Podeszłam trochę bardziej sceptycznie do tego produktu. Ale zaskoczyłam się! Smakował jak waniliowe rozpuszczone lody. Mój organizm dobrze zareagował i nie odczuwał głodu. Stosowałam go na drugie śniadanie albo na podwieczorek - raz dziennie. Zauważyłam, że kilka cm ubyło. 


Tak jak wcześniej, działanie opisane po niemiecku. Opakowanie tak samo trwałe jak herbatki. Potem można coś w nim przechowywać. 


Opis składników. 


Shaker to świetna opcja. Zwłaszcza jak się podróżuje lub przebywa dużo czasu poza domem. Ma pojemnik w którym możemy schować odliczoną porcję. Wszystko świetnie miesza. Otwór wcale się nie zatyka. Bardzo dobrze się myje.  


Pojemnik na wodę jest jednym z moich ulubionych. Posiada filtr na owoce lub kostki lodu. Ale nie pozwala do końca wypić wody. Ma także rączkę, za którą noszę cały czas. Plastik jest w miarę odporny na wszelkie upadki. Pojemność to 700 ml. 

Anna Płowiec "W cieniu magnolii".

Anna Płowiec "W cieniu magnolii".

W czasie pisania licencjatu pochłaniam w ekspresowym tempie wszelkie powieści. Staje się to dla mnie lekką odskocznią od literatury fachowej oraz aktów prawnych. Ostatnio sięgnęłam po powieść polską od niepamiętnych czasów. Nigdy nie lubiłam polskich, zawsze jakieś typowe dialogi i polskie imiona. To ostatnie to rzecz, której nie mogę znieść. 


Opowiada historię Alicji i jej utraconej miłości. Takie typowe polskie romansidło. Czytało się ją bardzo źle. Częste przeskoki czasu akcji nie wpłynęły za dobrze na fabułę. Po prostu czytając wiedziałam, że to się skończy happy endem. Przebrnęłam bo zaczęłam i głupio było nie dokończyć. Jak to kiedyś ktoś powiedział - typowe love story i ten sam schemat. Co mnie jeszcze zirytowało to ciągłe powtarzanie imion. Tak samo język był płytki. Tytuł jak dla mnie średnio odnosi się do samej powieści. 


To typową formę powieści i przypomina nawet to kształtem książki. Ma ponad 372 strony. Oprawiona jest w miękką okładkę. Okładka średnio nawiązuje do całości. Język dość typowy dla osób, które nie umieją pisać. 



Wątpię by książka zainteresowała młode dziewczyny, raczej bym stawiała jako prezent na zbliżający się dzień matki. Także dla naszych babć oraz cioć. 
Maseczka-peeling K+K Fitomed.

Maseczka-peeling K+K Fitomed.

Cały czas staram się powracać do czegoś naturalnego. Świetnie w tym pomaga mi polska firma Fitomed. Czasami po prostu dobrze odpocząć od czegoś sztucznego. Tak jak tym razem ja zrobiłam przerwę od stosowania mojego ulubieńca z pasty Liście Manuka z Ziaji. Skusiłam się na maseczkę i peeling z kwasem mlekowym oraz korundem.


Pierwsze co mi przychodzi na myśl po zastosowaniu kosmetyku to uczucie ukojenia cery. Po prostu czuje się z relaksowania i odprężona. Tak właśnie działa produkt jeśli nałożymy go jako maseczkę. A dodatkowo nasza cera jest nawilżona. Jako peeling sprawdza się znakomicie. Mam świetnie oczyszczoną twarz i gotową na dalszy etap pielęgnacji. Po kilkakrotnym używaniu moja skóra pozostaje naturalnie rozjaśniona i pojawia się już mniej niedoskonałości. Konsystencja nie jest zbita, można śmiało powiedzieć że jest nieco lejąca się. Dlatego trzeba uważać przy nakładaniu tego jako maseczkę. Zapach jest dosyć mleczny, lekko kwaśny. Opakowanie jest cóż dosyć tandetne bo zapakowane w plastik imitujący szkło. Po kilku upadkach widać pierwsze rysy. 

Skład INCI: Aqua, Korund, Lactic Acid, Glycerin, Hydroxyethyl Acrylate, Sodium Hyaluronate, Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, D-Panthenol, Trilaureth-4-Phosphate Caprylic/Capric Triglyceride, Peg-7 Glyceryl Cocoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerine.


Było świetnie na jakiś czas odpocząć od pasty z Ziaji i wypróbować czegoś innego, świeżego. A dodatkowo znalazłam idealne połączenie maseczki i peelingu w jednym. 

"Arkusz poetycki" Billie Sparrow / Weronika Maria Szymańska.

"Arkusz poetycki" Billie Sparrow / Weronika Maria Szymańska.

Nigdy nie byłam fanką wierszy w szkole. Polubiłam może kilka - Charles'a Baudelaire'a czy współczesnych autorów. Po prostu do mnie nie trafiały i nie mogłam ich zrozumieć. Nie ukrywam że  z niechęcią podeszłam do tego tomiku. W końcu kojarzyły mi się z katorgami na lekcji polskiego. 


Tutaj wszystko sprowadza się do dzisiejszych czasów. Rzeczy i zjawisk, które rządzą światem. W bardzo wyrazisty i dobitny sposób wypowiedziała to autorka w krótkich wierszach. Sprowadza się tutaj do kilku motywów, np.: vanitas, Weltschmerzu. Niektórzy mogą sądzić że to instapoezja. Nie wiem, nie oceniam. Chociaż trochę przypomina krótkie noty tekstowe, które co raz przewijają się przez Instagram. 


Opracowanie graficzne jest w 100 % dopasowane do treści książki. Rysunki przy wierszach opowiadają graficznie tematyce wiesza. Wszystko zamknięte jest w twardej oprawie w kolorze szarym. Rozmiarem jest mniejszy od typowego zeszyty A5. 



W środku wszystko zostało podzielone na różne stany. 

 pokolenie
tożsamość
uniesienia
w(y)rażenia
marność

W tych pięciu rozdziałach zawarte jest wszystko o dzisiejszych czasach. Autorka ujęła to w trafny sposób. 


Myślę, że to idealny prezent dla każdego. Zwłaszcza dla osób kochających poezję i dla osób młodych. Może odnajdą w tym wszystkim swoje uczucia. 
"Kobieta, którą pokochał Marszałek" czyli opowieść o Oli Piłsudskiej.

"Kobieta, którą pokochał Marszałek" czyli opowieść o Oli Piłsudskiej.

Podczas pisania licencjatu czytam sporo literatury fachowej i mam jej już powoli dosyć. Samo pisanie idzie mi w miarę dobrze. Ale to już na osobną notkę, bo dzisiaj przyszłam z recenzją książki. Zawsze uwielbiałam czytać książki historyczne oraz romansidła. Te ostatnie to pochłaniam w jeden dzień, dosłownie. Historyczne, jeśli są dobrze napisane to też szybko je czytam. 


Na początku pomyślałam, że pewnie będzie nudna bo zapewne oparta na samych suchych faktach. Podeszłam do niej trochę sceptycznie. Zwłaszcza, że okładka jest trochę jak dla mnie brzydka. Ale w miarę czytania, książka zaczęła mi się podobać. Tak bardzo, że po powrocie z uczelni siadłam i czytałam aż do końca. Skończyłam i czułam niedosyt. 


Książka to biografia drugiej żony Piłsudskiego pisana w formie powieści. Uwaga, mały spoiler! Zaczyna się w momencie kiedy Ola Szczerbińska ma 20 lat, a kończy się na II wojnie światowej i emigracji. Brakowało mi dokończenia co się działo w czasie emigracji oraz jak dalej potoczyło się jej życie. Niestety te braki musiałam nadrobić na wikipedii. W środku znalazłam wszystko czego chciałabym wiedzieć o książce. A sama postać Oli Piłsudskiej (zresztą mojej imienniczki) jest po prostu fascynująca. Pokazuje jak na początek XX wieku można wyjść poza schemat i być niezależną kobietą. 



Forma książki to typowa powieść, nawet kształtem to przypomina. Jest podzielona na 2 części i 20 rozdziałów. Każdy rozdział odnosi się do pewnego okresu jej życia. Na końcu możemy znaleźć przypisy oraz kilkanaście zdjęć oraz spis treści. Całość to 363 strony lektury w miękkiej okładce. 



Polecam każdemu miłośnikowi 20-lecia międzywojennego. Zwłaszcza feministkom i kobietom niezależnym. Świetny pomysł na prezent na każdą okazję. 

Copyright © hope&faaith , Blogger