DM w Czechach.

DM w Czechach.

DM w Czechach dla mnie jest 100% odzwierciedleniem Rossmanna w Polsce. Chodząc po tych sklepach tutaj odczułam jakby byłam w Polsce. Oczywiście tylko zamiast złotówek to korony, a zamiast isany to balea. Kosmetyki połączone z chemią gospodarczą i artykułami dekoracyjnymi. 
Co ciekawsze z kolorówki oprócz tych znanych firm jak np. Rimmel to można znaleźć essence, catrice czy dm trend it up. W ogóle to zauważyłam że w kauflandzie mają szafę essence. 
Nie przedłużając, zapraszam na mini spacer po czeskim dm. Możecie tutaj znaleźć taki sam z Chorwacji i Austrii













Pamiętam jak kiedyś był szał na DM w Polsce. Teraz, po kilku latach zrozumiałam że to taka sama sieciówka jak Rossmann. Nawet mają podobne ceny oraz produkty. 
Odżywka do paznokci instant rebuild od maga-lab.

Odżywka do paznokci instant rebuild od maga-lab.

Co raz to szukam nowej odżywki, która naprawi mój stan paznokci. Próbuje naprawdę wszystkiego. Nawet domowych sposobów czy "medycyny ludowej". Zwłaszcza teraz kiedy zaczęłam używać hybryd. Nie oczekuje wiele, chciałam by tylko zapobiegła kruchliwości i łamaniu paznokciom. 


Już po pierwszym użytkowaniu zauważyłam poprawę stanu paznokci. Stały się twardsze i szybciej rosną. Tak jak obiecuje producent. Nie zauważyłam jak na razie skutków ubocznych odżywki. Tak jak to miało miejsce z odżywką marki Eveline. Nie wysusza skórek. Nawet szybko wysycha jak się nałoży cienką wersję. Konsystencja jest okej. Nie gęstnieje i nie zasycha w pojemniku. Produkt bardziej przypomina bezbarwny lakier do paznokci niż odżywkę z wyglądu. Bardzo dobrze się nakłada. A pędzelek jest w sam raz. Na paznokciach potrafi się utrzymać do tygodnia bez żadnych odpryśnięć. Wyglądem przypomina jakbyśmy po prostu nałożyli na swoje paznokcie bezbarwny lakier. 

Opis i skład. 

Jak na razie to dla mnie strzał w dziesiątkę. Lekko cena mnie odstraszyła. Ale myślę że starczy mi na długo, zwłaszcza jak teraz zaczęłam zabawę z hybrydami i nie nakładam jej co tydzień, a co 3. Cóż, rośnie nam konkurencja dla kultowych odżywek z Eveline. 
"Osobowość na talerzu: Kim są zwierzęta które zjadamy?" Barbara J. King.

"Osobowość na talerzu: Kim są zwierzęta które zjadamy?" Barbara J. King.

Wiele razy się zastanawiałam na temat jedzenia martwych zwierząt. Przecież to tak jakby zwierzęta zabijali ludzi, a potem jedli ich na obiad czy jako przystawkę. Lecz czasami przeraża mnie ta cała ideologia niejedzenia mięsa, dlatego zdecydowałam się na książkę "Osobowość na talerzu". 


W kilku rozdziałach mamy przedstawione zwierzęta, które najczęściej lądują na naszym talerzu. Mamy szansę, aby dowiedzieć się czegoś więcej o nich - o ich uczuciach, inteligencji, bólu. One były na swój sposób takie jak my - rozmnażały się, miały odczucia, oddychały. Nie jest to przedstawione w sposób brutalny - lecz taki jakby dla dzieci. Niekiedy jednak pojawiały się fakty znane i powszechne. To trochę taka praca jakby, podsumowująca wszystkie dotąd zebrane wiadomości o zwierzętach hodowlanych.  
Według mnie głównym celem książki było uświadomienie czytelnika, że to co je to także istota żywa, która ma prawo do życia, a nie skończenia jako ludzki obiad. Oraz zastanowienia się gdzie jest granica pomiędzy kolacją, a naszym pupilkiem. 
Czytając książkę przypomniały mi się momenty pobytu na wsi - wiedziałam że jadłam na obiad kurczaka czy świnkę, a chwilę wcześniej widziałam inne, które wesoło sobie biegały i żyły - to był dziwny moment uświadomienia sobie, że naprawdę jemy niewinne zwierzęta. 


Jak nienawidzę koloru żółtego (jako małe dziecko moja sypialnia była żółta) to ten jest z jednej strony krzykliwy, a z drugiej taki spokojny. Przełamaniem tego jest biały kawałek wraz z narysowanymi zwierzakami. Czcionka jak dla mnie jest ciut przy mała. Za to język jest jak najbardziej przystępny i wcale nie miałam odczucia że czytam coś naukowego. Książka podzielona jest na 8 rozdziałów, znajdujących się na  300 stronach. A na końcu możemy znaleźć źródła i sami doczytać, jeśli mamy niedosyt. 



Polecam dla każdego, kto chciałby przejść na dietę bezmięsną oraz zastanowić się nad ilością spożywanego mięsa. 
Regenerująca maska do włosów Schwarzkopf Beology.

Regenerująca maska do włosów Schwarzkopf Beology.

Z góry uprzedzam że ostatnio Blogger zaczął mi przestawiać zdjęcia kiedy wgrywam je do notek. 


Z maskami miałam mało do czynienia bo nie lubię czekać z tym by ją spłukać. Dlatego zawsze stawiam na odżywki do włosów. Po pozytywnych doświadczeniach z maską Kallos, nie mogłam się trochę doczekać jak zacznie się zachowywać ta maska. 


Stosując wszystkie po kolei produkty z linii Beology, ważna tutaj jest maska. Porządnie nawilża, regeneruje i zapobiega przyszłościowym zniszczeniom, czyli tak jak obiecywał producent. Łatwo rozprowadza się na włosach i wchłania się we włosy. A potem się dobrze spłukuje. Ma świetną konsystencje. Włosy są o zdrowym wyglądzie i sypkie. Nie pozostawia efektu obciążenia i tłustych włosów. Po prostu wszelka porowatość włosów ustępuje. 


Opakowanie nawiązuje do całej linii Beology. Konsystencja jest w miarę okej jak na maskę. Zapach jest mało wyczuwalny, taki bardziej subtelny. Nie pozostaje na długo na włosach. 


Za taką cenę to tak średnio bym kupiła. Jednak na takie efekty to trochę przy droga. Można czasami znaleźć o podobnym działaniu za niższą cenę. 

Colleen Hoover "This girl" /Pułapka uczuć cz. 3/.

Colleen Hoover "This girl" /Pułapka uczuć cz. 3/.

Wcześniej na blogu dodawałam notki o pierwszej i drugiej części serii książek autorstwa Colleen Hoover. Po przepięknym epilogu drugiej części, czego jeszcze lepszego można było się spodziewać? Trzeciej części książki. 


Tak bardzo liczyłam na książkę, gdzie będą ukazane losy Willa i Lake jako małżeństwa, tego jak sobie radzą mieszkając razem i z chłopakami. A tu niespodziewanie są przywoływane historie z punktu widzenia Willa, przemieszane wraz z ich rozmowami podczas ich weekendu miodowego. Niektóre wybiegają poza książkę, jak np. ta z Vaughn. Sama końcówka książki to idealne podsumowanie tego czego oczekiwałam. Jednak teraz, dzięki wspominając ich wspólną przeszłość, nasza para nie ma między sobą tajemnic. A my, czytelnicy wiemy już prawie wszystko. 


Ta książka także posiada przepiękną okładkę. Jednak sam pierścionek nie za bardzo nawiązuje do historii zawartej w książce. Na 340 stronach mamy 20 rozdziałów z punktu widzenia Willa. Są one przeplatane raz rozmowami z miesiąca miodowego, a raz wspomnieniami. 



To konieczna pozycja dla czytelników poprzednich części oraz twórczości autorki. Idealny przykład literatury "New Adult".
Tusz do rzęs Eveline Mega Size Lashes.

Tusz do rzęs Eveline Mega Size Lashes.

Mimo że już mam swojego ulubieńca wśród tuszy, to mimo to nadal testuje inne. Tym razem mój wybór padł na tusz z firmy Eveline. Chciałam uzyskać efekt sztucznych rzęs, ale zarazem wyglądających naturalnie. Nie lubię nakładać gotowych bo są strasznie nie wygodne. A zabawa kępkami, dla mnie jako amatorki, doprowadza mnie do szewskiej pasji. 


Pierwsze na co zwróciłam uwagę to szczoteczka. Jest po prostu gigantyczna oraz dobrze uprofilowana. Jej kształt dopasowany jest do naszych rzęs. Pozwala dotrzeć do każdej pojedynczej rzęski. A co najważniejsze to nie skleja ich. Przez kilka tygodni użytkowania kosmetyk nie zsechł się, ani na rzęsach się nie kruszył. Nakładając nie musiałam się martwić o efekt pandy, bo takowego nie było. Za jednym pociągnięciem uzyskamy efekt wydłużonych i podkręconych rzęs. Przy okazji nadając im głęboki czarny kolor. U mnie tusz wytrzymuje przez cały dzień (około 13-14 h), nie zmieniając swojego wyglądu na rzęsach. 


Bardzo przyjemnie było się oderwać od Pump Up z Lovely na rzecz czegoś nowego. Kiedy mogę mieć efekt sztucznych, ale nie kiczowatych rzęs tylko za pomocą tuszu, to na pewno się znowu skuszę na tą maskarę. 
"Wdowy" Lynda La Plante.

"Wdowy" Lynda La Plante.

* nie wiem co się stało, ale blogger znowu przekręca zdjęcia

Nadeszła jesień, czyli długie i ciemne wieczory. To tylko oznacza jedno, bowiem to idealny czas na czytanie książek. Zwłaszcza thrillerów, bowiem nic tak nie wciąga na tak długi czas. Jak dla mnie to tylko potrzebna herbata, ewentualnie coś do pochrupania i mogę oddać się lekturze pod kocykiem. 


Dla niektórych może się wydawać, że prolog to taki epilog dla niektórych bohaterów. Bowiem, giną gangsterzy, a ich żony pozostają osamotnione. Jedna z nich dostaje dostęp do skrytki swojego zmarłego męża i w jej ręce wpadają plany "napadu stulecia". Dodatkowe problem wdów jak, np. brak pieniędzy, wcale nie pomagają. Po zawsze bywa, pozostali w gangu walczą o to co pozostało, a na domiar tego, policja prowadzi śledztwo. Wdowy musza znaleźć jedno rozwiązanie na te wszystkie problemy i dlatego decydują się na zorganizowanie napadu. I to właśnie jest główna akcja tej części książki i od tego momentu ich życie nie będzie już takie same. Poznamy je w nowym świetle, a nowe tajemnice wyjdą na jaw.
Na początku książka sama w sobie mnie za bardzo nie wciągnęła, ale z każda strona byłam ciekawsza, tego co będzie następnym krokiem lub co się wydarzy u bohaterek. W środku znajdziemy wiele nawiązań do innych, już kultowych filmów i utworów literackich. 


Historia jest na 352 stronach książki i podzielona na rozdziały. Okładka jest miękka, ale za to posiada zagięte boki. Język jest lekki i szybko się czyta. Czcionka mogła być odrobinę większa. 




Polecam dla wszystkich fanatyków thrillerów oraz tych, którzy uwielbiają historie trzymające w napięciu aż do ostatniej chwili. 

Joanna Jodełka "2 miliony za Grunwald".

Joanna Jodełka "2 miliony za Grunwald".

Za nic w świecie nie lubię historii, mimo że jestem na kierunku związanym z historia. Za to w książkach lubię ja pomimo wszystkiego. Zawsze jest przedstawiona w ciekawy sposób i zainteresuje człowieka na każdy możliwy sposób. 


Książka przedstawia historię obrazu, którego podczas drugiej wojny światowej, trzeba było ocalić przed zniszczeniem wrogów. Jednak to nie był jaki byle obraz, tylko sama "Bitwa pod Grunwaldem" Jana Matejki. Czytelnik ma szansę poczuć atmosferę ówczesnych wydarzeń. Wczuć się w tamte czasy i nieco przekonać jak to by było z ratowaniem słynnego obrazu.
Nie da się opowiadać o książce, nie spolerowując jej - ukazane są losy obrazu podczas wojny i próba przetransportowania go do wówczas bezpiecznego Lublina. Co jednak nie było łatwym zadaniem, bo płótno, pozbawione nawet oprawy, ważyło swoje kilogramy. Wśród bohaterów możemy odnaleźć znane osobistości jak:  Bolesław Surałło-Gajduczeni czy Roman Pieczyrak i również fikcyjnych. 


Mimo wszystkiego, książka jest napisana bardzo lekkim językiem i czyta się ja dosyć szybko. Przewracając kartki, chce się jak najszybciej dowiedzieć co się wydarzy w kolejnych linijkach tekstu. Wszystko podzielone jest chronologicznie. Cała powieść jest miękkiej okładce i zawiera prawie 400 stron. Jest oczywiście możliwość wyboru e-booka. 



Polecam dla wszystkich miłośników historii i książek historycznych oraz tych, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o codziennych realiach wojny. 

"Addicted. Podwójna namiętność." - Krista & Becca Ritchie.

"Addicted. Podwójna namiętność." - Krista & Becca Ritchie.

Gdy po raz pierwszy dostałam tą książkę do ręki, pomyślałam sobie że to kolejna podróbka Greya. Sami sobie pomyślcie ile na rynku jest już takich pozycji? Sporo. Więc myślałam, że to kolejna taka pozycja. Jednak nie co się pomyliłam. 


Sama fabuła jest na swój sposób oryginalna. Jednak motyw udawania związku między dwójką przyjaciół, a potem przerodzenie tego w prawdziwą relację jest już trochę oklepany. Lecz autorki przełamały to dodając dwa poważne uzależnienia XXI wieku - od alkoholu i seksu. W samej książce nie ma za dużo opisanych scen tego ostatniego uzależnienia. Uwaga, spoiler! Zawsze takie książki kończą się happy endem, jednak ta kończy się na początku drogi do happy endu. Nie brakuje tutaj rodzinnych tajemnic i komplikacji oraz problemów. Jednak nie zabraknie siostrzanej miłości oraz bogatych dzieciaków. Książka sama w sobie jest lekko wciągająca, pisana typowo dla młodzieży. 


Okładka jest miękka i wykonana z tego materiału, co zawsze na nim zostają odciski palców. Zawiera 381 stron ujętych w 33 rozdziałach. Tak jak już wcześniej wspominałam, język to typowy dla literatury młodzieżowej. Nie zastajemy tam wybitnych opisów czy czegoś w tym stylu. Czcionka jest w sam raz do czytania. 



Jako lektura niezobowiązująca, polecę dla każdej dziewczyny oraz na typowe "odmóżdżanie" się. 
Odżywka do pięknych i długich włosów od Balea.

Odżywka do pięknych i długich włosów od Balea.

Decydując się na szampon z tej samej serii wzięłam także odżywkę. By po raz pierwszy w życiu mieć komplet tych dwóch kosmetyków z jednej serii. A także by wzmocnić działanie na włosach. 


Pierwsze wrażenie po zastosowaniu produktu? Moje włosy wreszcie są gładkie i piękne. W dotyku pozostają miękkie. Nie obciąża moich włosów. Nie puszą się. Ani nie mam problemu z rozczesaniem mokrych. Nie widziałam by plątała końcówki. Tak jakby je dociążyła. Wreszcie one przestały być dla mnie koszmarem. Nie muszę ich tak ciągle podcinać. Nie zauważyłam aby podniosły się jakoś na objętości. 


Posiada takie samo opakowanie jak szampon. Tylko objętościowo mniejsze. Tak samo jak u swojej siostry, nic złego nie dzieje się z opakowaniem. Konsystencja jest koloru białego. Oraz bardziej treściwsza. 


Na pewno jeszcze skuszę się na jakąś odżywkę z Balea. Jest świetna i nie kosztuje tak wiele, a działa cuda. Chociaż nie zauważyłam wielkich różnic pomiędzy tą maską z Kallos czy też grejfrutową z Rossmanna. 
Colleen Hoover "Point of retreat" /Pułapka uczuć cz. 2/.

Colleen Hoover "Point of retreat" /Pułapka uczuć cz. 2/.

Kto pamięta jak nie dawno recenzowałam książkę o historii Layken&Willa? Jak nie, to odsyłam do notki, gdzie o tym pisałam. Dzisiaj powróciłam z drugą częścią, gdzie mamy ciąg dalszy ich historii. Na co pewnie liczyły wszyscy fani książki. 


Książka zaczyna się tym, co autorka zapowiedziała w epilogu części pierwszej. Tylko tym razem oczami Willa. On i Lake zmierzają się z rzeczywistością opiekowania się młodszymi braćmi oraz studiami. Po raz kolejny pojawiają się przeciwności losu. Śmiało można rzec, że los z nich kpi. Lecz teraz będą musieli się z nimi zmierzyć bez pomocy mamy Lake, jednak nie do końca. Na pewno nie zabraknie słodkich momentów tej pary, ale na pewno dość nietypowych. Co chyba najważniejsze to to, że na horyzoncie pojawia się była Willa - co popsuje jego związek z Layken. Będzie musiał to odbudować i zrobi to w niesamowity sposób, a co z tego wyniknie to będzie właśnie epilog!


Tak jak wszystkie części tej serii, ma odświeżoną okładkę. Jak zawsze powiem, że jest sto razy ładniejsza niż pierwotna. Na początku rozdziałów pojawia się data oraz kilka zdań z pamiętnika Willa. Osiemnaście rozdziałów zawartych na 300 stronach książki. 



To obowiązkowa lektura dla czytelników pierwszej części oraz dla tych co kochają powieści romantyczne i twórczość Colleen Hoover. 
Szampon do pięknych i długich włosów od Balea.

Szampon do pięknych i długich włosów od Balea.

Szukając kolejnego szamponu do włosów nie wiedziałam jaki mam wybrać. Miałam chyba już wszystkie - zwiększające objętość, przeciw przetłuszczaniu się, włosy zniszczone, etc. Dlatego gdy tylko zobaczyłam ten do długich i pięknych włosów nie zawahałam się by włożyć go do koszyka. 


Należy uważać by nie przetłuścił naszych włosów. Stosowanie kilku opakowań pod rząd tym grozi. Myje nasze włosy dokładnie, tak jak skórę głowy. Po jego zastosowaniu są lekkie i sypkie, jak na tych wszystkich reklamach. W wyglądzie są błyszczące i piękne. Nie zauważyłam by wywołał u mnie łupież. Nie chciał czasami za bardzo się pienić i nie wiem od czego to zależało. Nie widziałam żadnych problemów z późniejszym rozczesywaniem włosów. A co dodatkowo mogę powiedzieć to to że się nie puszyły. Tak jak producent obiecywał dostaliśmy pięknie zadbane długie włosy. 


Opakowanie jest miękki plastik w kształcie tuby. Co się świetnie sprawdza bo można do końca wycisnąć produkt. Zatyczki są solidne i trzeba użyć siły by je otworzyć. Także przypadkowego odpakowania nie będzie w kosmetyczce. Konsystencja jest koloru lekko różowego, wpadającego w perłowy. Jest ona dosyć treściwa, z czym niektórzy mogą mieć problem. 


Nawet nie wiecie jaką mam wielką radość przy używaniu produktów marki Balea. Gdybym mogła to bym używała ich cały czas. Jakoś nie mogę przemóc się do tych z Rossmanna. 
"Fashionistki zrzucają czadory" Aleksandra Chrobak.

"Fashionistki zrzucają czadory" Aleksandra Chrobak.

Już wcześniej interesowałam się kulturą arabską. Zawsze ten świat wydawał się dla mnie taki nieznany oraz zaskakujący. Z wielką ciekawością czytałam o tej kulturze i nigdy to mnie nie znudziło. 


Książka sama w sobie jest wciągająca. Ukazuje nam jak to teraz w Iranie jest mieszanie się z kulturą zachodnią. Jak tam jest w drugim dziesięcioleciu 21 wieku. Autorka zabiera nas w podróż po kraju - od małych wiosek po duże miasta. Dowiadujemy się jak już niektóre młode osoby odchodzą całkowicie od swoich tradycji na rzecz Zachodu. Autorka sporo opowiada o tym jak wyglądają śluby, randki czy zwykłe życie po pracy w Iranie. Czasami porównuje to do innych krajów arabskich. A przede wszystkim wspomina o zasadach kultury, czyli tarofie. Jest on najważniejszy i każdy musi się do niego dostosować. A w szczególności nie można pominąć tutaj takiej rzeczy jaką jest irańska gościnność. Wszystkie te fakty są potwierdzone oraz przeplatane historyjkami autorki z podróży po kraju. 


Książka ma okładkę, która tak bardzo nawiązuje do książki. Taka typowo instagramowa. Język jest przyjemny i wciągający. Super pomysłem i innością jest ponumerowanie pionowo stron pośrodku kartki. Na ponad 400 stronach mamy poruszonych 12 różnych rzeczy w dwunastu rozdziałach. 



Książka ma okładkę, która tak bardzo nawiązuje do książki. Taka typowo instagramowa. Język jest przyjemny i wciągający. Super pomysłem i innością jest ponumerowanie pionowo stron pośrodku kartki. Na ponad 400 stronach mamy poruszonych 12 różnych rzeczy w dwunastu rozdziałach. 

"Wylecz PCOS" Amy Medling.

"Wylecz PCOS" Amy Medling.

Cały miesiąc październik jest poświęcony raku piersi. Wtedy najwięcej się mówi o tym. A ja dzisiaj chciałabym wspomnieć o chorobie zwanej PCOS. Dotyczy wiele kobiet, nie zawsze  ją rozumieją, a zwłaszcza może nie wiedzą że ją mają. 


Cała książka jest poświęcona PCOS. Autorka wyjaśnia co to za choroba, jakie są jej objawy i co trzeba zrobić aby zredukować jej objawy. Ma ona doświadczenie, ponieważ sama doszła do zminimalizowania swojej choroby i pomaga innnym kobietom. Największą zaletą tej książki jest 21-dniowy plan, dzięki któremu możemy zredukować PCOS do minimum. Jest to plan oparty przede wszystkim na diecie i ćwiczeniach oraz sposobu myślenia. Z tym ostatnim, pierwszy raz się spotykam w poradnikach medycznych i uważam to za ekstra pomysł. 
W książce znajdziemy wszystko czego musimy i chciałybyśmy wiedzieć o tej chorobie i jak ją wyleczyć. Został poruszony każdy aspekt. A dodatkowo wszystko poparte jest odwołaniami do badań naukowych. 


Okładka jest w kolorze różowym, co od razu kojarzy nam się z walką z rakiem piersi. Jest też bez żadnych obrazków. Na 415 stronach znajdujemy dwie części. Jedna z nich odnosi się do przygotowań do 21-dniowego planu, a druga już do samego planu. 



Książkę polecę dla każdej kobiety, która ma doczynienia z tą chorobą. Chciałabym aby ta książka pomogła każdej chorej.
Olejek miejski dzika róża Fitomed.

Olejek miejski dzika róża Fitomed.

Nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś przepadnę w olejkach czy esencjach. Zawsze (znaczy, jak byłam młoda i niedoświadczona) wyśmiewałam wszelkie blogerki, które się nimi zachwycały. Stwierdziłam po co, jeśli krem świetnie się sprawdza. Teraz dopiero po kilku latach odkryłam moc tego kosmetyku.


Co mnie urzekło to to że wchłania się niesamowicie szybko i nie pozostawia żadnej poświaty. Po kilku stosowaniach moja skóra odżyła i ma taki delikatny blask. Stosuje go z rana przed wyjściem, jeśli nie nakładam tego dnia makijażu. Ma za zadanie chronić nas przed zanieczyszczeniami oraz smogiem w mieście. Z czym radzi sobie świetnie. Nie zauważyłam żeby mnie zapchał czy uczulił. Może że nie stosuje go codziennie, tylko tak z 2 - 3 razy w tygodniu. Moja cera jest ukojona i zregenerowana. Dodatkowo załączony jest w przepięknej buteleczce o pojemności 30 ml z pipetą. Posiada przepiękny zapach, który na krótko zostaje z nami na twarzy. 


Składniki/Ingredients: Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil, Aronia Melanocarpa Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Rosa Canina (Rosehip) Fruit Oil, Butyrospermum Parkii Oil, Tocoferyl Acetate, Tetraizopalmitynian Askorbyl.

Olejek możecie zamówić tutaj


Świetny, świetny, świetny. Nie mogę nic innego powiedzieć o tym kosmetyku. Chętnie do niego powrócę. 
Książka do kolorowania "Dwór cierni i róż" Sarah J. Maas.

Książka do kolorowania "Dwór cierni i róż" Sarah J. Maas.

Jest to moja pierwsza książka w formie do kolorowania. Rysując czułam się jak małe dziecko, które ma swoją ulubioną kolorowankę. 


Cudownie było, tak jak już wcześniej wspominałam, kolorować kiedy obok były fragmenty książki o tym samym tytule. Zwłaszcza że mogliśmy ponownie zanurzyć się w tej historii oraz poznać dotąd niepublikowane fragmenty. Wszystkie detale są zrobione ze szczególną dokładnością. Ale jednak, niektóre elementy były zbyt małe na dobrze zatemperowaną kredkę. Wszystko było tak estetycznie pięknie dopracowane że aż tylko chce się malować i przeżywać od nowa akcję książki. 



Książka posiada rozmiar kwadratu. Na takie codzienne noszenie jest trochę zbyt duża. Za to posiada miękką okładkę. Na każdej kartce jest jedna strona do kolorowania, a druga jest z fragmentem książki, który otaczają klamry (także do pokolorowania). Składa się ona z 96 stron.


Polecam dla każdego fana tej serii książek, na pewno ucieszy się móc kolorować część akcji powieści. 
Esencja nawilżająca do cery mieszanej "różna damasceńska" Fitomed.

Esencja nawilżająca do cery mieszanej "różna damasceńska" Fitomed.

Jest to moja pierwsza esencja, więc byłam ciekawa jak to wszystko działa i jak to jest odmienne od olejków. Dla mnie było to coś innego oraz nie mogłam się doczekać stosowania. 


Pierwsze co mnie urzekło to przepiękne opakowanie oraz kolor produktu, tak samo jak zapach róży. Lekko się obawiałam stosowania kwasu hialuronianowego, ale nie było tak źle. Konsystencja jest tak jakby żelowa i leista. Sam produkt podobno ma się sprawdzić pod makijaż i do dziennego stosowania. Jednak ja stosowałam go zamiast toniku po demakijażu. Bardzo świetnie nawilżył i ukoił.  Twarz po zastosowaniu jest tak miła i przyjemna w dotyku. Można powiedzieć że napięta, ale w ten pozytywny sposób. Tak samo jak olejek miejski wchłania się szybko i nie pozostawia po sobie poświaty. 


Składniki/Ingredients: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Glycerin, Pantenol, Rosa Canina Fruit Extract, Sodium Hialuronane, Sodium Alginate, Pnenoxyethanol, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa, Ethylhexylglycerin, C.I.16255.

Esencję możecie zamówić tutaj.


Na pewno wrócę do tego małego cudu! Świetnie sprawdził się jako tonik, na pewno sprawdził się także jak krem i baza pod makijaż. Uwielbiam wielozadaniowe kosmetyki. 
"Małe licho" Marta Kisiel.

"Małe licho" Marta Kisiel.

Czasami lubię sięgać po książki, które są przeznaczone dla dzieci i dla dorosłych. Każdy z nas może  z nich wynieść różną interpretację i znaleźć dla siebie inną lekcje. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po książkę "Małe licho".


Fabuła książki opowiada o trudach dorastania. O tym jak zachować siebie i jednak nauczyć się o "rzeczach naprawdę ważnych" czyli przyjaźni czy miłości. Wszystko się dzieje kiedy nasz główny bohater idzie po raz pierwszy do szkoły i kończy się ten etap beztroskiego dzieciństwa. Przede wszystkim musi się zmierzyć ze strachem przed nieznanym. Po za tym w książce jest wiele sytuacji komicznych oraz tych które rozłożą każdego czytelnika śmiechem na łopatki. 


Sama książka jest utrzymana w lekko dziecinnym (nie użyte w złym kontekście) stylu. Duże litery pozwalają dziecku samemu czytać i szkolić swoje umiejętności. Świetny pomysł by w środku książki dać obrazki. Po raz pierwszy chyba się spotkałam z książką, która nie była by podzielona na rozdziały. Są jednak większe akapity na 205 stronach. 



Polecę tę książkę, dla każdego dziecka, które zaczyna powoli kończyć etap dzieciństwa i powoli wkracza w świat dorosłych. 
Copyright © hope&faaith , Blogger