Błyszczyk do ust Liquid Chameleon Nude Swederm.

Błyszczyk do ust Liquid Chameleon Nude Swederm.

To mój kolejny błyszczyk w ostatnim czasie i jestem trochę zaczarowana na nowo tego typu kosmetykiem. Nigdy nie byłam zakochana w błyszczykach, ale co jakiś czas próbuję czegoś nowego z błyszczyków. 


Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam to był brak efektu klejenia się ust. Często mi się to zdarzało i to zawsze obrzydzało mi tą formę kosmetyku. Sam proces nakładania jest bezproblemowy. Kosmetyk ładnie się rozprowadza po ustach. Efekt to soczyste usta. Utrzymuje się na kilka godzin, jednak podczas jedzenia częściowo się "zjada". Nie zauważyłam jakiegoś mega nawilżenia ust, jednak nie wysuszał ich. 


Porównując go do poprzednika, to jego opakowanie mi się całkowicie nie podoba. Jest troszeczkę dla mnie tandetne, możliwe że że względu na ten kolor. Jednak jest wytrzymałe. Aplikator jest taki sobie, nie miałam problemu z rozprowadzaniem, ale to nie było to. 



Kosmetyk sam w sobie jest świetny, ale to nie jest moja forma produktu. Chyba na zawsze pozostanę wierna produktom do ust w sztyfcie. 

 

Głęboko nawilżający krem do rąk i paznokci z olejkiem sojowym `Magnolia` Dermoprogram Lirene.

Głęboko nawilżający krem do rąk i paznokci z olejkiem sojowym `Magnolia` Dermoprogram Lirene.

Wiele razy tutaj się przyznawałam do tego, że uwielbiam piękne opakowania, a zwłaszcza jeśli grafika przyciąga oko. Dopiero potem patrzę na skład kosmetyku. Tak też było w tym przypadku. Zakochałam się w kolorze opakowania. 



Krem dla mnie pachnie takim typowym kremem do rąk, co mnie całkowicie urzekło. Po nałożeniu na dłonie jest nieco mniej wyczuwalny. Nie jest to jakieś mega nawilżenie, ale na jakiś czas dłonie są nawilżone. Na pewno zaletą jest to że szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej poświaty. Oraz to, że w składzie na samym początku nie ma alkoholu. Jest w miarę wydajny. Jakość do ceny to tak sobie. Konsystencja produktu jest taka w sam raz, powiedziałabym że idealna dla kremu dla rąk. 


                                        


Nie wiem czy do niego wrócę, możliwe że na okres letni, gdy skóra nie jest zbytnio wysuszona od minusowych temperatur. 

Żel pod prysznic `Kokos i migdał` Baltic Home Spa Wellness Ziaja.

Żel pod prysznic `Kokos i migdał` Baltic Home Spa Wellness Ziaja.

Uwielbiam żele pod prysznic z ciekawym zapachem. Przez pandemię mam utrudniony dostęp do DM, więc nie mogłam się skusić na ich żele Balea, więc postawiłam na polską markę Ziaję. 


Jestem oczarowana składem kosmetyku, który ma 95% składników pochodzenia naturalnego i jest wegański. Skóra po zastosowaniu kosmetyku jest gładka i przyjemna w dotyku. Nie powoduje żadnych alergii. Zapach jest oszałamiający, połączenie kokosa i migdału sprawia, że totalnie się relaksuje pod prysznicem. Trochę potem zostaje z nami. Konsystencja żelu jest w sam raz - nie za gęsta, nie za rzadka. Jest w miarę wydajny. Nie miałam problemów z spłukaniem, świetnie się pieni pod prysznicem i w kąpieli. Wspomnę też o pięknym, minimalistycznym opakowaniu, które jest samo w sobie ozdobą. Pompka się nie zacina i działa w sam raz.

Trzy razy tak! Znalazł się na mojej liście żeli pod prysznic, do których będę z wielką przyjemnością wracać. 

Zmywacz do hybrydy z proteinami jedwabiu Delia.

Zmywacz do hybrydy z proteinami jedwabiu Delia.

W aplikacji rossmanna można było wygrać nagrody, jak się potrząsnęło i tym sposobem stałam się posiadaczką zmywacza do hybryd. Zapewne sama z siebie nie sięgnęłam bym po niego. 


Już na początku lekko się zawiodłam. Została złamana obietnica dana przez producenta, że lakier hybrydowy zejdzie w 3 minuty. Musiałam niestety trzymać pięć raz dłużej! Jednak wszystko się ładnie odmoczyło. Myślę, że to ze względu na to, że nakładam cienkie warstwy hybrydy. Bez problemu poradził sobie z lakierem zwykłym. To jednak nie rozumiem pisania na opakowaniu, że nadaje się do ściągania hybryd. Jak każdy zmywacz, wysusza skórki wokół paznokci. Posiada taki delikatny zapach, który nie jest chemiczny. 


 Nie wiem czy do niego powrócę, raczej nie.

Regenerujący krem bez spłukiwania do włosów Miód i propolis Botanic Therapy Garnier.

Regenerujący krem bez spłukiwania do włosów Miód i propolis Botanic Therapy Garnier.

Niedawno otwierali u mnie Rossmann po remoncie, więc przy okazji zrobienia zakupów rozdawali mnóstwo gratisów. Często to były śmiecia w postaci ulotek, ale też wartościowe produkty jak ten krem do włosów. 


Od pierwszego powąchania zakochałam się w zapachu, jest taki cudowny. Tak samo jak opakowanie, które teraz chyba stało się jednym z moich ulubionych. Poprzez wysuwany dziubek (jak w butelce) jest mega poręczny. Samo zastosowanie jest też świetne. Moje włosy po użyciu kosmetyku są miękkie w dotyku i pięknie się układają. Zapach pozostaje po umyciu, jednak nie na długo, albo ja przestałam wyczuwać później. Nie miałam problemów z rozczesaniem. Końcówki pozostają zabezpieczone. Dodatkowo nie obciąża i nie przetłuszcza włosów. Konsystencja jest w sam raz i wydajna.



 Chętnie powrócę do tego produktu i skuszę się na niego, a może też na inne wersje. 

Copyright © hope&faaith , Blogger