Tusz do rzęs Wibo XXL Lift Lash Volume.

Tusz do rzęs Wibo XXL Lift Lash Volume.

Kolejny przeciętniak. Testuje i sprawdzam ostatnio wszystkie tusze z Wibo i Lovely szukając własnego KWC. Skusiłam się na ten, bo był na promocji. 


Wydłużyła moje rzęsy. Nie zanotowałam żeby je pogrubiła. Wydawały się takie delikatne i kruche. Zależy od dnia, przeważnie wytrzymywała aż do końca bez żadnego kruszenia się. Moje oczy nie zareagowały na nią alergicznie i nie zostały podrażnione. Nie zauważyłam aby moje rzęsy zostały uniesione lub zostały zwiększone objętościowo, tak jak obiecywał producent. Łatwy do usunięcia w demakijażu. Kiedy na szczoteczce był nadmiar produktu moje rzęsy zostały sklejone. 


Szczotka nie jest silikonowa. Wykonana z włosia. Jest lekko zagięta, tak jak nasze rzęsy na oku.
Tusz szybko gęstnieje i staje się nie możliwy do użytkowania. 


Zapewne nie zakupię ponownie, będę szukała nadal swojego KWC w tuszu do rzęs. 
Żele pod prysznic Balea z DM.

Żele pod prysznic Balea z DM.

Skuszona owocowymi zapachami i ceną (€0.55 za sztukę!) wzięłam dwa opakowania. Dopiero pisząc ten post zorientowałam się że były z edycji limitowanej. 


Opakowania bardzo kolorowe. Nie za bardzo wygodne w otwieraniu. Kolor zależy od żelu i jest zbliżony do koloru opakowania. Konsystencja nie jest za bardzo płynna, przez co nie wylatuje z dłoni podczas mycia się. Zapach to po prostu marzenie! Pachnie tak owocowo i przyjemnie, ale niestety zapach nie utrzymuje się tak długo na skórze. 

Składniki.


Nie powoduje uczucia ściągniętej skóry. Wspaniale się pieni. Spełnia swoją funkcje - idealnie oczyszcza ciało z całego dnia podczas wieczornego prysznicu. Nie wysuszył, nie nawilżył, ani nie podrażnił skóry.


Dobrze się pieni i myje ciało. Nie wysuszył, ani nie podrażnił mi skóry. W ogóle nie nawilżał. Skóra w dotyku pozostaje miękka i gładka. Jest gotowa na następny etap pielęgnacji. Całkiem wydajny.


Oba kosmetyki są tak identyczne dla mnie, że gdybym miała zawiązane oczy to rozróżniłam by je tylko za pomocą zapachu.
Projekt denko #9.

Projekt denko #9.

Trochę się tego nazbierało, bo nie chciałam przychodzić z kilkoma rzeczami. A jak więcej poczekałam to strasznie dużo przybyło pustych opakowań. Czyli czas na wakacyjne denko. 

Perfumy New Love - Dostałam je w prezencie. Nie były zbyt nachalne. Takie w sam raz na wiosnę, początki lata.

Tusz Clinique high impact mascara - Rzęsy idealnie wyglądały. Nie sklejał, były perfekcyjnie rozdzielone.
Pisałam o nim tutaj.

Żel do mycia twarzy, beabeauty - Znalazłam swój KWC do mycia twarzy. Nie piecze i nie podrażnia skóry. Po zastosowaniu jest idealnie oczyszczona i się nie świeci. 

Szampon do włosów suchych i zniszczonych, Syoss - Przeciętniak. Trudno mi jest go ocenić bo nie zauważyłam poprawy kondycji moich włosów.

Balsam do ciała granat i mango, Avon - Dla mnie mało wartościowy. Opakowanie choć piękne to tragiczne w użytkowaniu. 
Pisałam o nim tutaj.

Dezodorant, Synergen - Mam do niego mieszane uczucia. Na początku był idealny. Nawet zakupiłam następne opakowanie, lecz pod koniec nie hamował potu. Przy drugim opakowaniu wysuszał i powodował swędzenie.

Miss Sporty Dr Balm, balsam do ust  - Według mnie to żaden balsam do ust nie był. Moje usta nie były po nim zregenerowane. Jednak muszę pochwalić za ładny kolor na ustach. Minus za szajsowate opakowanie (widać na załączonym zdjęciu, że mi popękał).

Żel pod prysznic, Balea - Zabójczy zapach, dobrze się pienił.W dodatku tani. 

Odżywka do włosów, Balea - Moje włosy były lekkie, przyjemne w dotyku i nabłyszczone. Przyjemna w użytkowaniu.

Balsam pod prysznic, Balea - Niesamowity zapach. Duży plus kiedy się śpieszymy i nie mamy czasu zaaplikować później balsamu. Skóra promienna i nawilżona. 
Pisałam o nim tutaj

Tusz do rzęs, Wibo XXL Lashes - Kolejny przeciętniak. Ostatnie tusze z Wibo nie sprawdziły się u mnie. 

Glinka czerwona, Fitomed - Skóra po niej jest jak nowo narodzona. Miękka i przyjemna w dotyku. 
Pisałam o niej tutaj

Puder do twarzy, Synergen - Idealny wraz z podkładem, kremem bb czy solo. W letnie upały mnie nie zapychał. 

Krem dla dzieci, bebe - Dostałam go w Berlinie, w zimie stosowałam go na twarz oraz wtedy kiedy chciałam nawilżyć stopy. Polskim zamiennikiem na pewno będzie krem Bambino.

Lakier do paznokci, miss selene - Po prostu się zsechł. Był ze mną 1.5 roku. Nie używałam go przez pół roku. Idealny kolor na lato.  
Pisałam o nim tutaj

Cukrowy peeling do ciała, Perfecta - Dzięki olejkom nasze ciało było nawilżone. Bardziej niż po balsamie pod prysznic. Ciało bardzo miłe w dotyku.
Pisałam o nim tutaj

Żel pod prysznic, Le Petit Marsellais -Zakochałam się w zapachu. Orzeźwiający, idealny na upalne lato. Pięknie pielęgnuje skórę i nawilża. 
Pisałam o nim tutaj

Balsam pod prysznic Balea z DM.

Balsam pod prysznic Balea z DM.

Zostałam skuszona przez piękne opakowanie, kiedy na półce w DM szukałam żeli pod prysznic.


Dla mnie jest to słabe nawilżenie. W dotyku moja skóra nie jest przyjemna. Nie podrażnił, nie uczulił. Dobrze się pieni i myje. W upalne dni idealnie współgra z zimnym prysznicem, efekt? Czuje się w 100% odświeżona. Zapach zostaje ze mną na krótko, max po 1h nie czuje już go. Ale jest taki przepiękny. Pachnie tak jak nazwa wskazuje. Wyczuwałam nuty najbardziej orchidei, najmniej zaś granatu i trochę arbuza.


Ulubiony typ mojego opakowania. Zajmuje mało miejsca w szafce, a do tego można wszystko zużyć.


Konsystencja jest mniej gęsta niż żeli pod prysznic. Kolor turkusowy, tak jak opakowania.
Moje pędzle do makijażu.

Moje pędzle do makijażu.

Nadal poszukuje i powiększam swoją kolekcję pędzli do makijażu. Przeważnie skupiam się na tych do cieni oraz do podkładu i pudru.


Mam w swojej "kolekcji" 3 pędzle. Nigdy nie chciałam zamawiać zestawu. Chciałabym je sama skompletować. 


Pędzel do pudru. Nie wiem jakiej firmy bo dostałam od ciotki, u której się nie sprawdził. A był nowy to jej żal było wyrzucić. Sama w tam tym roku szukałam idealnego pędzla do pudru. Nadal szukam, ale ten z pudrem Synergen idealnie współpracuje z nim przy końcówce produktu. Kiedy jest go więcej to on niestety kruszy go, a nie nabiera. 


Pędzel do różu. Kupiłam go w DM. Kosztował koło € 3-4. Na początku wylatywały z niego włoski przy myciu. Ale teraz mam nadzieje że już się zahartował. Na zdjęciu widać jak wygląda po roku czasu. Dobrze współpracował z różem z Oriflame, ale kiedy go zrobiłam na nowo to zamiar go zbierać na włosie robił pyłek na produkcie. Teraz dobrze się sprawuje wraz z sypkim różem, który mi się złamał. 


Pędzelek do cieni, który już jest ze mną 2 lata. Kupiłam go w osiedlowej drogerii za grosze. Z firmy typu Joanna czy coś w tym stylu. Jakość bezcenna. Ani jedno włosie nie wypadło i wygląda tak samo po tylu miesiącach użytkowania. Tylko niestety nie mogę domyć rączki. Współpracuje z każdymi cieniami. Nawet dobrze radzi sobie z podkreślaniem brwi. Mój wielozadaniowy pędzel, który jeździ ze mną wszędzie. 

Obecnie jestem zadowolona z każdego pędzelka. Na razie nie planuje ich wymiany. 
Copyright © hope&faaith , Blogger