Puder Miss Sporty Perfect to Last.

Puder Miss Sporty Perfect to Last.

Od dobrych kilku lat używam swojego ulubieńca puder z Isany, kiedyś Syngern. Nigdy nie myślałam, aby go zmienić na inny czy też porzucić na chwilę, by przetestować coś innego. Jednak moja przyjaciółka mi go oddała, bo nie lubi efektu z pudrem. 


Po pierwszym użyciu jestem zaskoczona tym, jak bardzo dobrze kryje oraz matuje. Wykończenie jest takie delikatne i praktycznie nie widać go na twarzy. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że bez podkładu wyrównuje koloryt skóry i tonuje ją w jeden ładny odcień. Kolejną jego zaletą jest to, że jest sprasowany i nie osypuje się podczas nakładania. Nie jest również zbyt ciężki, przez co nie tworzy efektu maski na cerze. 


Tak jak mój z isany, zapakowany jest w plastikowe, przezroczyste opakowanie. Mogło by się wydawać, że trochę tandetne, lecz jest wytrzymałe. Jednak nie posiada w środku żadnego puszka i lusterka. 


Przy następnym zakupie pudru będę się mocno zastanawiała czy nie wziąć tego, zamiast swojego ulub
Domowe SPA z borowiną Sulphur Zdrój.

Domowe SPA z borowiną Sulphur Zdrój.

Jesień w tym roku była trochę i jest nadal ciężka. Nie ma wystarczającej ilości słońca i ciągle jest brzydka pogoda. Staram się wynagradzać drobnostkami i jedną z nich było zorganizowanie sobie wieczoru SPA. Skusiłam się na kosmetyki Sulphur z Busko-Zdroju. 


Moje kosmetyki są stąd, jest obecnie promocja z okazji black week - LINK.


Peeling borowinowy 

Dawno nie nakładałam na swoje ciało peelingu, więc byłam pod wrażeniem jego działania. Przede wszystkim tego jak gładkie i przyjemne było ciało w dotyku po zastosowaniu. Te trzy obietnice dane przez producenta - nawilżenie, odżywienie, oczyszczanie - sprawdziły się w 100%. Bardzo przyjemny zapach, który nie pozostaje na ciele. Konsystencja w sam raz, nie była zbytnio lejąca się, ale łatwo się rozprowadza.


Masło borowinowe 

Zapach jest wprost idealny na grudzień, taki trochę świąteczny i mocno wyczuwalny. Kosmetyk daje super efekt miękkiego oraz jędrniejszego ciała. Stosując regularnie można zauważyć efekty w postaci mniejszych rozstępów. Myślałam, że konsystencja będzie bardziej zbita, ale ładnie się rozprowadzała. Plus za opakowanie z pompką, które pozwala nam zachować sterylność produktu. 


Borowina SPA 

Jest i nasz główny punkt SPA, czyli emulsja do kąpieli. W okresie późnojesiennym oraz zimowym moje ciało jest dosyć często wysuszone, więc zdecydowałam się na prawdziwą regenerację w postaci borowiny. Już po pierwszej kąpieli zauważyłam, że ciało jest bardziej nawilżone. Mogłam też zauważyć, że znikają też różne niedoskonałości oraz skóra jest ukojona. 

Jung H. Pak "Kim Dzong Un. Historia dyktatora."

Jung H. Pak "Kim Dzong Un. Historia dyktatora."

Nie wiem czemu, ale uwielbiam czytać biografię, zwłaszcza postaci z krajów, gdzie wszystko jest inne. Nie oszukujmy się, takim państwem jest Korea Północna. Co dla nas jest normalne i codziennością, tam jest prawdopodobnie surowo zakazane. 


Na pierwszy rzut oka mogło by się wydawać, że to będzie zwyczajna biografia, oparta na suchych faktach, jak większość z nich. Jednak tutaj się miło zaskoczyłam, bo jest ona pisana w formie trochę takiej dla mnie jak powieść. Jest odniesiona do współczesnych wydarzeń politycznych oraz odniesień polityków do tego co się dzieje w Korei Północnej. Dostajemy też historię dojścia do władzy Kima, jak i historię jego rodziny. Do tej pory nie spotkałam się z tak bardzo odsłaniającą książką odnośnie północnokoreańskiego dyktatora. 

Autorka zrobiła naprawdę dobrą robotę pokazując tak trochę zakazany i tajemniczy świat. Sama historia Kim Dzong Una jest naprawdę ciekawa, a pokazana przez Jung H. Pak naprawdę daje dużo do myślenia, że nie zawsze trzeba na świat patrzeć z perspektywy europejsko-amerykańskiej.


Podzielona jest na piętnaście rozdziałów zawartych na ponad 440 stronach. Znajdziemy tutaj również wstęp, podsumowanie oraz wybraną bibliografię i indeks. Język jest przystępny. Rozmiar książki jest taki akurat do torebki. 



Książka na pewno jest godna dla polecenia osobom zainteresowanym kulturą koreańską, a zwłaszcza północnokoreańską. A także dla osób lubiących czytać biografie. 

 

"Ludowa historia Polski" Adam Leszczyński.

"Ludowa historia Polski" Adam Leszczyński.

Czy Was nigdy nie zastanawiało jak ludzie żyli w innych czasach? Doszło to do mnie w czasie obecnych protestów i covid. Że będą się uczyć o tym za kilkanaście lat i to będzie na stronach podręcznika. Zawsze podczas lekcji historii byłam bardzo ciekawa tej części, która odnosiła się do zwykłych ludzi i tego jak sobie radzili. 



Moim pierwszym wrażeniem było to, że mamy do czynienia z porządną encyklopedią. Nawet swoim rozmiarem to przypomina. Gdybym musiała opisać ją jednym zdaniem to na pewno było by to, że podejście do historii z punktu widzenia tej najniższej warstwy społeczeństwa polskiego, która zarazem jest bezustannie najgorzej traktowana. 

Mniej więcej było na lekcjach historii czy gdziekolwiek indziej pokazywane przeważnie kolorowe życie polityków, królów, ważnych osobistości. O tym wiemy bardzo dużo, ale ta książka pokazuje jak naprawdę to wyglądało. Nie mamy tutaj zbytnio kolorowych opisów, po prostu pokazane codzienne życie takim jakim ono było. Niewątpliwie to bardzo ważna pozycja w literaturze nauk historii i całkowicie może zmienić postrzeganie naszej historii. Ważny jest tutaj zakres historyczny, bowiem jest to od powstania państwa polskiego do 1989 roku. 

Autor zmierza się z wieloma kontrowersyjnymi opiniami, które nie są dosyć wygodne dla niektórych historyków. Przede wszystkim z mechanizmem wyzysku w Polsce, który jest znany od zarania dziejów. Tak samo panowania oraz oporu, z czego o  tym ostatnim można było się trochę dowiedzieć na lekcjach historii (przede wszystkim liczne powstania, protesty, strajki i bunty).


To bardzo obszerna książka, ma wielkie gabaryty, ale nie waży za dużo. Ma prawie 670 stron, a w tym siedem rozdziałów, ale też zakończenie, esej o metodzie, przypisy, bibliografię i indeks osób. Nie znajdziemy w środku żadnych zdjęć, ani obrazków. Język, jak na pozycję dla mnie naukową, jest przystępny i łatwy do czytania. 



Z przyjemnością tą książkę polecę osobom zainteresowanym historią Polski. A zwłaszcza tak jak ja - dociekliwi o historii z innej strony. 

"Jedwabne szlaki. Nowa historia świata." Peter Frankopan.

"Jedwabne szlaki. Nowa historia świata." Peter Frankopan.

Pewnie wam o tym wspominałam nie raz, ale uwielbiam słuchać o historii, ale nie uczyć się jej. Na wykładach słucham zza ciekawieniem, ale potem kiedy przychodzi do egzaminu to już dosłownie rzygam tym. Może też dlatego chętnie czytam książki, które dostarczają jakoś wiedzy.


Nie jest to jakoś super lekka książka. Jest to zupełnie inaczej przedstawiona historia, totalnie z innego punktu widzenia, która dla nas Europejczyków, będzie zaskakująco szokująca. Ukazuje co się działo poza Europą i Ameryką, kiedy my byliśmy skupieni na nauce historii naszego kontynentu oraz tego zza oceanem. Sam tytuł jest bardzo złożony - to droga, którą przewożono towary z Azji do Europy, ale też szła kultura, religia, wynalazki. Pokrótce, jakby opowiedzieć o tej pozycji w jednym zdaniu to jest to historia ukazana poprzez jedwabny szlak. Po jej przeczytaniu będziemy mogli zrozumieć, dlaczego stało się tak i tak, a nie inaczej. Na pewno nie znajdziemy w niej wszystkiego  z przestrzeni ponad 2000 lat - to nie jest w końcu encyklopedia historyczna. W środku znajdziemy masę przypisów, zdjęć i map. Niekiedy zauważyłam drobne sprzeczności. Widać też lekki pogląd i opinię Autora.
Mimo, że jest to raczej książka naukowa, to czyta się ją bardzo dobrze, jakby była wprowadzona lekka narracja przygód. Jest dosyć spora, bo 600 stron w ponad 20 rozdziałach. 



 Polecam przede wszystkim dla osób kochających historię i chcących poszerzyć swoją wiedzę. 

Copyright © hope&faaith , Blogger