Tusz do rzęs romantic blue od Lovely.

Tusz do rzęs romantic blue od Lovely.

Zawsze marzyłam o kolorowych rzęsach. Nie mam wprawy w zakładaniu doczepianych rzęs, więc jedynym ratunkiem dla mnie był kolorowy tusz do rzęs. Marzyłam zawsze o fioletowym, ale niestety w rossmannie posiadali tylko niebieskie, a była wysprzedaż - 49%. 


Jestem totalnie zakochana w opakowaniu i szczoteczce. Trochę jest trudności przy nakładaniu tuszu. Dla super efektu na moich czarnych rzęsach trzeba kilkunastu (!) warstw. Konsystencja jest bardzo gęsta. Ale jak się nałoży to się nie osypuje. Efekt jest po prostu woow! 


Nie wiem czy zdecyduje się ponownie na ten tusz, ale chciałabym spróbować jeszcze z jednym kolorowym tuszem.
Płyn do kąpieli bebeauty.

Płyn do kąpieli bebeauty.

Ten zakup był nie planowany, ale nie mogłam przejść obojętnie obok tego zapachu. 


Dobrze myje i nawet tworzy się dużo piany. Skóra po zastosowaniu płynu jest oczyszczona oraz miękka w dotyku. Nie jest nawilżona, ale to zadanie jest balsamu do ciała. Nie została podrażniona. Brak efektu zściągniętej skóry. 


Opakowanie jest dość wygodne. Konsystencja jest dość kremowa i płynna. Nie wiem czy nazwałam by to żelem pod prysznic. Kolor jest taki bardziej brudny biały. 


Nie wiem czy skuszę się ponownie na ten płyn do kąpieli. Mam ochotę przetestować inne płyny i żele. 
Je suis 20!

Je suis 20!

Właśnie przekroczyłam magiczną linię między byciem nastolatką (to trochę smutne że już nią nie jestem) a młodą kobietą. Jak co rok, mała fotorelacja z dnia urodzin! 

Outfit - ogrodniczki, converse.

Wykłady, wykłady, wykłady. 

A po domu popierdzielam w ciepłych pandowych skarpetkach. 

Szybki przegląd poczty i twittera. 

Ostatnio na nowo wkręciłam się w oglądanie brzyduli. 

Jeszcze ocalało jedno piwo z HR - moje ulubione jagodowe somersby


Ed! 


Jak co roku, znowu Polska miała mecz i znowu wygraliśmy! 



AWW. <3 

Nie wiem czemu mnie natchnęło, ale zaczęłam czytać dziennik Bridget Jones. 
Chyba wolę tym razem film  niż książkę. 

Pilnik do stóp Fusswohl.

Pilnik do stóp Fusswohl.

Przetestowałam już wcześniej kilka sposobów aby dobrze pozbyć się zrogowaciałego naskórka. Były inne papierowe tarki, nawet metalowe. Kupiłam nawet prawdziwy pumeks, nie taki drogeryjny. Ale nic nie pobije tej tarki z Fusswohl. 


Najlepiej mi się jej używa na sucho. Ściera swoją grubością, idealnie niepotrzebny naskórek. Po każdym użyciu myje ją mydłem i letnią wodą, a następnie wysuszam do sucha ręcznikiem. Nigdy nie uszkodziła mi skóry. Po kilkunastu użyciach nie widziałam aby zmieniła swój wygląd albo stała się mniej ostra. 


Kiedy się ta zużyje, zgubię, połamię lecę od razu do Rossmanna po kolejną. Hit, hit, hit, hit. 

Tonik ogórkowy z Ziaji.

Tonik ogórkowy z Ziaji.

Po warsztatach makijażowych z Mary Kay, po których dowiedziałam się więcej na temat pielęgnacji niż makijażu, zdecydowałam się na powrót do toniku. 


Przepięknie pachnie. Idealnie tonizuje skórę. Nie podrażnia jej. Cera po wieczornej pielęgnacji jest odświeżona i gotowa do snu. Zamyka pory. Jeśli jestem umalowana, cera pod koniec dnia zachowuje się inaczej. Wydaje mi się jakby makijaż się dłużej trzymał. 
Opakowanie jest minimalistyczne. Chodź trudno otwiera się. Na jedno jest dobre - nic nam się nie rozleje przypadkowo. 


Skład: Aqua (Water), Propylene Glycol, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Extract, Panthenol, Sodium Benzoate, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragnance), Amyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropian, Linalool, Citric Acid.


Na pewno powrócę do tego toniku. 

Copyright © hope&faaith , Blogger