Zmiana nazwy na twitterze i instagramie.

Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad nazwą. Przyznam szczerze, że nazwa hope&faaith, była lekko nie przemyślana i wymyślona spontaniczne. W ciągu ostatnich kilku miesięcy przestałam się lekko z nią utożsamiać i potrzebowałam czegoś nowego. 





Z drugiej strony cały czas trzymałam się teorii - spójna nazwa bloga, email i portale społecznościowe. To mnie głównie powstrzymywało przed zmianą. Bo zmiana nazwy bloga przynosi same trudności - trzeba zmienić wszędzie linki w notkach, utworzyć kolejny blog z odsyłaczem, etc.

Jednak w pewnym momencie poczułam, że muszę to zrobić bo inaczej się "uduszę". Przestałam martwić się spójnością i po prostu złamałam jakieś swoje wizje. Poczułam się o wiele lepiej. Więc teraz na instagramie i twitterze znajdziecie mnie jako jasminowekitku.

Wcale nie powiedziałam jeszcze, że to moja ostateczna wersja i wciąż czuje że może znowu coś zmienię.

No i zapomniałam prawie o najważniejszym! Zmieniłam także szablon na blogu. Poprzedni był tutaj 2.5 roku, więc trochę byłam nim znudzona. Znowu postawiłam na szablony od karografia.pl, gdzie możecie znaleźć kilka darmowych. Ja wybrałam Cassandrę i lekko zmieniłam układ, tak aby był dla mnie funkcjonalny. 
Projekt denko #25.

Projekt denko #25.

Dodając kolejny projekt denko, nie wiem co mam pisać. Że znowu zleciało nie wiadomo kiedy odkąd publikowałam ostatnią notkę z tej serii? A może o tym, że znowu mi się nazbierało tak szybko pustych opakowań? 


Esencja nawilżająca od Fitomed - na początku lubiłam ją używać, ale pod koniec stała się strasznie lepiąca. Nie odczułam tak tego bardzo na twarzy, ale na dłoniach tak.
Więcej pisałam tutaj.


Baza pod cienie Kobo - była super i naprawdę utrzymywała cienie przez cały dzień na powiekach. Jednak się trochę zawiodłam kiedy doszczętnie mi wyschła. 
Więcej pisałam tutaj.



Odświeżający i antybakteryjny żel do rąk Clean - super rozwiązanie do oczyszczenia rąk, przed którym się długo broniłam. 
Więcej pisałam tutaj.


Regenerujące bi-serum beology Schwarzkopf - super produkt i zapach, moje włosy wyglądały świetnie po jego użyciu
Więcej pisałam tutaj.


Szampon Naturia Joanna - nie zauważyłam zbyt wielkich wow przy stosowaniu, po prostu mył włosy i tyle. 
Więcej pisałam tutaj.


Żel pod prysznic Balea Golden Shine - super zapach i piana, moje ciało było nawilżone. 
Więcej pisałam tutaj.


Krio-maska zakwaszająca z wyciągiem z bursztynu od Jantar - obciążała mi włosy i musiałam bardzo dokładnie spłukać by nie mieć efektu oleju na włosach. 
Więcej pisałam tutaj


Wzmacniający preparat na końcówki Schwarzkopf Beology - świetny preparat, ale bardzo trudno było wycisnąć pod koniec użytkowania. 
Więcej pisałam tutaj.


Sól do kąpieli BeBeauty - kupiłam bardzo dawno, czytając wiele poleceń na jej temat. Ostatnio używałam jej do moczenia nóg podczas pedicure. 
Więcej pisałam tutaj



Lakier hybrydowy hihybrid w kolorze 424 Clear Grey - typowo szary kolor, jednak od jakiegoś roku marszczył się w lampie. Marszczenia się nie utrwalały, więc mimo sporej ilości produktu, wylądował w koszu. Po za tym był okej.
Więcej pisałam tutaj.
Jajeczko od Eos, czyli balsam do ust.

Jajeczko od Eos, czyli balsam do ust.

Chyba cały świat rozpłynął się na temat jajeczek - balsamów do ust od Eos. Jednak zawsze przed zakupem odstraszała mnie cena. Bo chyba bym zwariowała dać prawie 30 zł za kosmetyk do ust. Jednak pojawiły się w Douglasie w promocji za niecałe 10 zł. 
Mój to chyba (od razu po wyjściu ze sklepu wyrzuciłam opakowanie) to truskawkowy sorbet. 


Produkt otrzymujemy w znanym na cały świat plastikowym jajku. Który także trochę przypomina kulę. W środku balsam jest dość spory niż inne, które są w tubkach czy sztyfcie. Lecz dla niektórych może być to wadą bo jednak łatwo jest wyjechać za linię ust i rozmazać balsam wokół nich. Jednak zapomniałam wcześniej wspomnieć, że to co mnie tutaj urzekło to był zapach! Wiem, że jest chemiczny, jednak jest on bardzo trwały. Sam produkt w sobie jest bardzo przyjemny. Świetnie nawilża usta, zostawiając lekką poświatę. Utrzymuje się przez prawie 2 h, jeśli się nic nie je. Stosując go dłużej, zauważyłam lekką poprawę kondycji ust. 


Niby to taki gadżet do ust, ale świetnie je nawilża. Lecz na pewno nie jest wart swojej ceny. Jeśli znajdę go znowu w promocji to chętnie zakupię. Może tym razem inny wariant smakowy? 
Maseczka oczyszczająco-odżywcza od Dermaglin.

Maseczka oczyszczająco-odżywcza od Dermaglin.

Do tej pory żadne maseczki glinki mnie jeszcze nie zawiodły. Sprawdzają się świetnie, więc testuje obecnie przeróżne warianty. 


Na wiosnę chciałam odświeżyć swoją cerę, więc postawiłam na maseczkę oczyszczająco-odżywczą. Zapewnienia producenta takie jak: poprawienie kondycji skóry, głębokiego oczyszczenia i odżywienia i nadania skórze aksamitnej gładkości zostały spełnione. Moja cera po zastosowaniu jest przyjemna w dotyku. Zniwelowała ilość niedoskonałości. Stan mojej skóry się poprawił, widzę jak o wiele lepiej wchłania się krem. 
Kosmetyk jest bardzo wydajny, bo wystarczył mi na dwa nałożenia na cerę. Konsystencja nie jest zbyt rzadka przez co bez problemu utrzymuje się na twarzy, ładnie zasycha. Nie miałam problemu z jej nałożeniem oraz zmyciem.


Z całą pewnością powrócę do maseczek glinek, zwłaszcza z firmy Dermaglin.

Copyright © hope&faaith , Blogger