Krem acnespectrum od Bijo Clinic.

Krem acnespectrum od Bijo Clinic.

Ogólnie nie mam problemu z trądzikiem na twarzy, ale czasami przed okresem wyskoczy mi coś nieprzyjemnego. Jednak chciałam temu zapobiec i skusiłam się na krem przeciwtrądzikowy od Bijo Clinic. Stosowałam go także na plecach, gdzie także czasami pojawiają mi się krostki. 


Jedną z rzeczy, którą zauważyłam po kilku tygodniach stosowaniach było zmniejszenie ilości wyprysków przed okresem. Tutaj byłam pod lekkim wrażeniem. To samo stało się z moimi plecami. Teraz tam praktycznie nic nie mam. Ale to także zależy od wielu innych czynników. Dla mojej cery nie miał takiego zbyt zbawiennego wpływu jak z tej samej marki krem hydrospectrum. Po prostu był neutralny, ale jednak nie pogorszył stopnia nawilżenia mojej cery. 

Użytkowanie go było dla mnie przyjemne, mimo koloru kremu. Chyba po prostu jestem przyzwyczajona do nich w kolorze białym. Tak samo jak poprzedni krem z tej firmy, nie zapchał mnie i dobrze współpracował z podkładem. Również nie wywołał u mnie reakcji alergicznej. Ale tutaj trzeba być uważnym, bo każda cera inaczej reaguje. Te opakowanie jest bardzo wydajne.


Kosmetyk sam w sobie zdziałał to co obiecuje producent i z wielką chęcią do niego powrócę. 

Płyn do mycia twarzy Niszcz Pryszcz od DLA.

Płyn do mycia twarzy Niszcz Pryszcz od DLA.

blogger znowu poprzekręcał mi zdjęcia :(

Lubię dawać swojej cerze to co najlepsze, bo jakby nie patrzeć to taka inwestycja w siebie. Dlatego jak tylko mogę to sięgam po naturalne kosmetyki, albo te z lepszym składem. Nie bez powodu wybrałam właśnie ten kosmetyk do przemywania swojej cery przy porannej toalecie.


Według producenta to kosmetyk, który ma nam pomóc przy zmywaniu makijażu z twarzy bez użycia wody. Czyli coś w stylu płynu micelarnego. Ja jednak nie używałam go do zmywania makijażu bo do tego mam żel do mycia twarzy. Dlatego używałam go po myciu twarzy aby ją lekko ztonizować oraz rano, aby zmyć nocny brud. Moja cera go pokochała i w czasie jego stosowania była naprawdę w dobrym stanie. Wypryski, które pojawiały się w strefie T zmniejszyły się. 


Pachnie jak ziołowy syrop na kaszel. No i kolor też jest lekko nie zachęcający bowiem jest brązowy, a to jest spowodowane składnikami. Za to opakowanie jest minimalistyczne i proste, a to idealnie pasuje do naturalnych kosmetyków. 

"W skali od 1 do 10" Ceylan Scott.

"W skali od 1 do 10" Ceylan Scott.

Jak już pewnie wiecie, niewątpliwie uwielbiam dziwne tytuły książek. Po prostu one mnie fascynują i jestem ciekawa co się za nimi kryje. Tym razem też tak było. A dodatkowo ten tytuł tak bardzo pasuje do treści książki.


Ta książka nie jest typową historią nastolatki. Pokazuje jak siedemnastoletnia Tamar była zwyczajną dziewczyną z normalną rodziną staje się kompletnym przeciwieństwem tego. Wszystko zmienia się po śmierci jej najbliższej przyjaciółki, której ciało znajdują w rzece. Tamar się załamuje, tnie i próbuje popełnić samobójstwo. Rodzice próbują jej pomóc, jak tylko potrafią, ale jednak nie dają rady. Dlatego ląduje w Lime Grove - nowoczesnym szpitalu psychiatrycznym dla nastolatków. 


Autorka w jeden z lepszych sposobów wykreowała myśli głównej bohaterki. Widzimy jej wahania nastrojów i to jak się zachowuje. Cały ten chaos jest widoczny tylko dlatego, że bohaterka to narratorka. Widzimy jej zmagania i trudności jakie przechodzi po śmierci przyjaciółki. Jednym z ciekawszych tutaj wątków jest niewątpliwie skrywana przez bohaterkę tajemnica. Trzyma nas to w niepewności i zachęca do czytania, aby odkryć co tak naprawdę ją motywuje. Pokazana jest także wzorowa (albo jedna z lepszych) relacji pacjent - lekarz. A także poznajemy innych pacjentów szpitala oraz ich problemy. 



Książka będzie idealna dla osób zmagających się może z problemami psychicznymi, albo chcących zobaczyć jak to wszystko naprawdę wygląda. Daje dużo do myślenia. 
Trylogia "Wojna.pl" Wojtka Miłoszewskiego.

Trylogia "Wojna.pl" Wojtka Miłoszewskiego.

Już wcześniej miałam do czynienia z książką opowiadającą o losach wojennych zwykłych ludzi ("Ameryka w ogniu"). Tym razem chciałam przeczytać coś, co będzie odnosiło się do polskich terenów. 


Pierwsza część serii wprowadza nas w temat książki. Poznajemy bohaterów z różnych warstw społecznych i ich codzienne problemy. Wszystko dzieje się w obecnych czasach i niektórzy bohaterowie to osoby znane. Jednak w pewnym momencie wszystko się wali bo Rosjanie atakują Polskę. Wszystko zaczyna wyglądać jak w post apokaliptycznych filmach. Widzimy jak bohaterowie muszą się zmierzyć z nową rzeczywistością i walczyć o przetrwanie.  Jednak ukazanie polityki i polityków jest dosyć przerysowane i komiczne. Tak samo jest z dialogami, które czasami są beznadziejne.

Druga część serii to kontynuacja tego co się wydarzyło w pierwszej. Jednak tu nie ma już realiów wojennych, tylko życie w powojennych czasach. Czuje się jakby autor opisywał lata 40 i 50 XX wieku, bo znowu Rosja jest naszym okupantem i mamy PRL. Wiele tutaj absurdów i sytuacji komicznych. Np. Putin powołał się carem, albo KUBO. Książka tak naprawdę nie jest już taka ciekawa jak poprzednia część, bowiem nie ma za wielu akcji.  Zakończenie książki przynosi jakąś nadzieje, że będzie może inaczej.

Trzecia część serii to niewątpliwe zakończenie całej serii. Widzimy jak Putin niewątpliwie chce opanować cały świat. Jednak nie podoba się to Amerykanom, którzy wreszcie (!) decydują się na wejście do Europy. Bohaterowie tworzą swoje małe społeczności i powoli odnajdują się w obecnie panującej rzeczywistości. Widzimy jak może rozegrać się świat i ułożyć nowe stosunki. W tej książce jest o wiele więcej fabuły i mniej polityki, co za tym idzie - czyta się o wiele lepiej. 

Jedynym minusem, który tutaj zauważyłam jest po prostu za mała czcionka. Po dłuższym czytaniu oczy strasznie się męczą i łzawią. Rozdziały podzielone są jeszcze na podrozdziały. Widzimy perspektywę świata z punktu widzenia kilku postaci. 


Książkę polecę dla każdego miłośnika tematów wojennych. To było naprawdę ciekawe doświadczenie zobaczyć jak wyglądała by wojna w dzisiejszych czasach. 
Henna do włosów od Venity.

Henna do włosów od Venity.

Zawsze farbowałam włosy zwykłą farbą i robiłam to od kilku lat. Jednak w ostatnim roku porzuciłam to, bo moje włosy strasznie się od tego niszczyły. Dlatego ostatnio postanowiłam spróbować henny by zmienić lekko kolor. 


Pierwszą różnicą było to że przez kolejne mycia włosów, woda cały czas była zafarbowana. Kolor też nie był zbyt mocny, a efekt był widoczny tylko może kilkanaście dni. Moje włosy są naturalnie ciemne, ale podatne na koloryzację. Przynajmniej jestem zadowolona z tego, że moje włosy zyskały na objętości oraz nie zostały za bardzo zniszczone. Jednak miałam trochę zabawy, przy tym jak teraz schodzę do naturalnego koloru. No i nie śmierdziało podczas koloryzacji. 

Nie wiem czy ponownie się skuszę na hennowanie moich włosów. Jak na razie dobrze mi w swoim naturalnym. 
Copyright © hope&faaith , Blogger