"Wilczyca" Katarzyna Berenika Miszczuk.

"Wilczyca" Katarzyna Berenika Miszczuk.

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam kontynuacje książek. Zawsze mnie ciekawi co dalej się dzieje u bohaterów i jak sobie radzą. Jeszcze lepiej, jak głównymi bohaterami nadal są te same postacie. Nie musimy od nowa "wczuwać się" w nie. 


Kiedy wszyscy myśleli, że będzie spokojnie i będą mogli żyć bez żadnych obaw w miasteczku, pojawiają się brutalne morderstwa. Wszyscy zaczynają snuć podejrzenia i obarczają nieco instytut. Pojawią się także fałszywe przyjaźnie i kłamstwa. Jednak wiele wydarzy się też pozytywnego. Jedną rzeczą, którą będę pamiętać z tej książki to niewchodzenie do lasu nocą, ani przechadzki koło lasu. Sami zobaczcie dlaczego - nie powiem, bo to jeden z głównych punktów książki. 
Mogę śmiało powiedzieć że książka sama w sobie jest pełnym ukazaniem całej historii. Tak jakby pierwszy tom był tylko wstępem do tego, a rozwiązaniem całej historii był drugi tom. 


Tak samo jak przy pierwszej części, okładka jest przepiękna. Obie części posiadają takie same okładki. Jednak na grzbiecie części 2 zabrakło nazwiska autorki, co lekko boli oko. Sama książka w sobie jest podzielona na 32 rozdziały znajdujące się na 414 stronach, wliczając prolog i epilog. Język autorki się już trochę poprawił (napisała tą książkę w wieku 21 lat), ale nadal jest przyjemny i lekki. 



Książkę i całą serię polecę dla fanów "Zmierzchu" i kryminałów, jednak nie wszystkich. 
"Wilk" Katarzyna Berenika Miszczuk.

"Wilk" Katarzyna Berenika Miszczuk.

Kiedy po raz pierwszy trzymałam tą książkę w ręku to miałam wrażenie że zaraz wyskoczy mi cała banda ze "Zmierzchu". Czytając opis miałam co raz większe wrażenie że to będzie kolejna polska kopia tego hitu. 


Fabuła książki zaczyna się nieco tak samo jak już we wspomnianym "Zmierzchu". Główna bohaterka przeprowadza się do małego miasteczka. Nawet te lasy się zgadzają. Jednak to powieść, która ma w sobie coś z kryminału. Trzeba też zwrócić uwagę, na to że autorka napisała ją w wieku 15 lat i w sumie przeznaczona jest dla młodzieży w tym wieku. Spotykamy się z problemami typowymi dla tego wieku - jak szkoła, miłostki czy przyjaźnie. 


Odnowiona wersja książki posiada przepiękną okładkę. Jest na pewno 100 razy ładniejsza od pierwotnej wersji. Podzielona jest na 18 rozdziałów, znajdujących się na 316 stronach książki. Język, jak wspominałam w poprzednim akapicie, jest młodzieżowy. 



Szczególnie polecę tę książkę i całą serię dla osób, które kochają "Zmierzch" oraz mają naście lat. 
"Druga szansa" Katarzyna Berenika Miszczuk.

"Druga szansa" Katarzyna Berenika Miszczuk.

Po raz pierwszy miałam szansę spotkać się z twórczością tej polskiej pisarki. Ba, nawet nigdy o niej nie słyszałam, ani nie widziałam żadnej z książek na półce w Empiku. Dlatego z chęcią skusiłam się na "Drugą szansę". 


Historia opowiada o dziewczynie, która straciła pamięć i rodzinę w pożarze domu. Obecnie przebywa w ośrodku, który pomaga takim osobom. Brzmi banalnie, prawda? Ale co jeśli dodamy do tego że faszerują ją fałszywymi danymi, kłamstwami oraz lekami? Trochę, jak zawsze, przyspoilerowałam, ale nie da się inaczej opowiedzieć o czym jest książka, nie zahaczając o fabułę. Historia opowiada o tym jak tytułowa bohaterka próbuje się dowiedzieć prawdy i o co naprawdę chodzi. Pomaga jej Adam, który znajduje się w podobnej do niej sytuacji. 
Jedynym minusem w książce to są strasznie długie opisy. Opisy sytuacji, myśli, przestrzeni. Ciągną się akapitami. Brak praktycznie dialogów. Gdyby nie te licznie zapisane myśli bohaterki to książka była by o połowę chudsza. I może nawet lepsza, bo można się zanudzić czytając o tym wszystkim. Jednak z drugiej strony wiemy dokładnie co się dzieje w umyśle człowieka omamionego przez psychiatryk. 


Książka została podzielona na 39 rozdziałów wraz z epilogiem i prologiem. Okładka jest tak mroczna jak sama fabuła powieści. Co jest super to od środka okładka jest w kolorze złotym, bo nie widać śladów użytkowania. Tak jak wspomniałam wyżej, za dużo opisów, jednak język jest dość przystępny i szybko się czyta. 



Polecę tę książkę dla każdej osoby, która uwielbia klimaty trochę takich trzymających w napięciu oraz psychiatryków. Jednak trzyma w napięciu do końca i zapewne każdemu się spodoba, kto gustuje w takich klimatach.
Rossmann w Czechach.

Rossmann w Czechach.

Rossmann w czeskim wydaniu odpowiada 100% polskiemu. Tylko że u nas jest na prawie każdym kroku, a tutaj gdzie ja byłam to był jeden! I to nie za wielki. Cóż, częściej można było spotkać DM. 
Wszelkie produkty marki ISANA takie jak w Polsce. Nawet edycje limitowane. 
Z kolorówki nie mają szaf lovely która jest marką rossmannowską. Za to jest tutaj essence i catrice. 
Nie przedłużając, zapraszam na mały spacer. 










Nawet gazetka w podobnym stylu. Chociaż reklamówki mają darmowe, ale mniejsze i w innym stylu. Zaś zauważyłam że rossmann nie cieszy się tutaj wielką popularnością. Zresztą można porównać jego zasięg wraz z DM. 
Mgiełka do ciała arbuzowa Belle Nature.

Mgiełka do ciała arbuzowa Belle Nature.

Ostatnio na dzień dziecka dostałam mgiełkę do ciała. To dobrze się składa bo na lato będzie idealna. U mnie podczas upałów sprawdzają się tylko mgiełki. Zawsze gdzieś mam w torebce czy plecaku jedną, a kolejną na toaletce. Perfumy na taką pogodę są zbyt ciężkie i można dostać uczulenia. A to już nie wygląda fajnie. 

                                            

Zapach jest nieco przytłaczający bo to jest arbuz. Więc dosyć owocowo. Ale zauważyłam że na półce były także orzeźwiające zapachy jak np. zielona herbata. Jak na mgiełkę noname zapach utrzymuje się dość długo. Nie wywołała u mnie żadnych reakcji alergicznych. Pojemność idealna, bo zmieści się bez problemu w torebce. Jest dość wydajna. Szybko się wchłania, nie zostawiając po sobie śladów na ciele bądź ubraniu. 


Za tak nie wielką sumę pieniędzy, chyba skuszę się na kolejne opakowanie. Jest bardzo ekonomiczna. Wcale nie umyka jakościowo do tych z avonu czy innych droższych mgiełek, zazwyczaj dołączanych do perfum. 

Juno Dawson "Zabójcze lato".

Juno Dawson "Zabójcze lato".

Przysłowiowe wakacje chciałam zakończyć jakiś książkowym akcentem, który także byłby z nim związany. Dlatego zdecydowałam się sięgnąć po książkę Juno Dawson "Zabójcze lato". 


Jak pewnie wiecie, nie da się napisać recenzji, bez lekkiego spoilerowania. Książka ukazuje losy grupki przyjaciół, którzy wybierają się na wakacje do Hiszpanii. Jednak w ich pamięci krąży samobójstwo ich koleżanki Janey. Kiedy w ich otoczeniu pojawia się osoba, która mówi że wie kto stoi za śmiercią dziewczyny, wszyscy zaczynają od nowa rozpamiętywać co się stało i dlaczego.  Od tego momentu zaczyna się dziać prawdziwa akcja. Thiller który naprawdę trzymał mnie w napięciu i nie mogłam się doczekać co będzie dalej. Fabuła jest niby prosta i banalna, ale jednak umie zaskoczyć w niektórych momentach. Oraz trzyma do końca w napięciu co się stanie z bohaterami i kto był zabójcą. 
Ukazane jest wiele problemów i zawirowań wśród tych młodych ludzi. Oraz pokazane jest także rozwiązanie. 


Prosta okładka, która nie przysłania treści książki. Dodatkowym atutem jest "przedłużenie" okładki, która jest zgięta. Ugh, nie wiem jak to się fachowo nazywa. Dzięki temu można zaznaczyć na szybko, gdzie się skończyło czytać. Sama książka posiada 40 "scen" na 365 stronach. Tekst jest przyjemny do czytania i jak się wciągnie to nie można się oderwać. 



Polecę każdemu kto ubóstwia thrillery. 

Colleen Hoover "Slammed" /Pułapka uczuć cz. 1/.

Colleen Hoover "Slammed" /Pułapka uczuć cz. 1/.

Od zawsze uwielbiałam czytać romanse. Zwłaszcza takie, gdzie bohaterowie naprawdę się w sobie zakochują i razem zwalczają przeciwności losu. Wiem, jak to może brzmieć banalnie. Ale czasami jest dobrze odciąć się od świata zewnętrznego i zanurzyć się w takiej powieści. Zwłaszcza że wyszło nowe odświeżone wydanie. 


Jest to pierwsza i zarazem bestsellerowa powieść Colleen Hoover. Opowiada o losach dziewczyny Layken, która przeprowadza się do stanu Michigan i poznaje chłopaka, zarazem jej sąsiada Williama. Zaczyna się lekko jak jakiś harlequin, ale nie ma tak łatwo. Po drodze, parę napotyka dużo przeciwności losu, zwanych także życiem. W wieku 18 lat Lake będzie musiała się zmierzyć z wieloma rzeczami, które zazwyczaj nie dotyczą dziewczyn w jej wieku. Tak samo Will - jako 21-latek zmierza się z problemami, które nie są typowe dla studentów. Wiele śmiesznych i czasami poważnych sytuacji z tego wyniknie. Sporo elementów tej powieści jest widocznych w innych - tak ja np.: słynna "bazania". 


Odświeżona wersja książki jest po prostu piękna. Wytoczone elementy okładki i błyszczące elementy są tylko jej atutem. Sama książka w sobie jest podzielona na rozdziały. A w środku nich możemy znaleźć wiersze! Cała pierwsza część trylogii mieści się na 282 stronach, czcionka jest przyjazna do czytania. 



Jeśli kochasz powieści romantyczne, to kup! 

Żel pod prysznic sweet smoothie z Balea.

Żel pod prysznic sweet smoothie z Balea.

Chyba powinnam się leczyć z mojego uzależnienia kupowania żeli pod prysznic w dm. Czy ktoś zna jakąś grupę leczącą te uzależnienie? Zawsze jak tam jestem to zawsze przynajmniej jeden ląduje w moim koszyku.


Tym razem wybrałam nie w tradycyjnym opakowaniu lecz w tubie. Jak każdy żel z dm pachnie niebiańsko i nie można się nim nie oczarować. Nie zauważyłam aby wywołał na mojej skórze jakieś podrażnienia. Nie nawilżał i nie wysuszał. Po prostu mył tylko moje ciało. A przy okazji dobrze się pienił. O taki normalny żel pod prysznic z DM. 


Opakowanie mi się podoba. Łatwo z niego wydobyć produkt i wyciskać także. Konsystencja jest rzadka i ma perłowy kolor. Na razie opakowanie dobrze się zamyka, nic nie przecieka. A zaletą jest to że w czasie ubywania kosmetyku zmniejsza nam się objętościowo. 


Jak zawsze jestem na tak dla tych żeli. Zawsze do nich będę wracać. Bez względu na to, że niektórzy mówią że to szajs. Jednak dla mnie zawsze pozostaną małym luksusem przywiezionym z zagranicznej podróży.
Zmywacz do paznokci w chusteczkach od Cleanic.

Zmywacz do paznokci w chusteczkach od Cleanic.

Ostatnio robiąc zakupy w drogerii dostałam do przetestowania kilka sztuk zmywaczu do paznokci w chusteczkach. Zaskoczona "wynalazkiem" skusiłam się na testowanie. Zwłaszcza że to świetny patent nawet do trzymania takiego małego opakowania w torebce i użycia w kryzysowej sytuacji. Np.: kiedy brzydko odkruszy nam się lakier z paznokci. Wtedy mieć lepiej jeden nie pomalowany niż brzydko wyglądający lakier.


Po rozpakowaniu czujemy normalny zapach zmywacza. Jest bardzo wydajny. Spokojnie chusteczka może nam wystarczyć na zmycie paznokci u rąk i nóg. Ale podzielmy ją na kilka części. Wtedy będzie najlepiej nam użytkować. Lakier nie jest rozmazany. Trudno radzi sobie ze zmyciem brokatowego topcoat czy też brokatowych lakierów. Gorzej jest z zmyciem lakieru bardzo jasnego i bezbarwnego.  Ze zmyciem zwykłego lakieru z hybryd poradził sobie całkiem nieźle. Zwłaszcza przy końcówkach hybryd, gdzie zawsze zostaje nam trochę zwykłego lakieru. Nie zauważymy czy zmyte, gdyż w chusteczkach jest olejek. Który nawilża nam paznokcie i nie pozostawia suchych skórek. Chociaż bym tego tak nie powiedziała. Musiałam później bardziej odtłuszczać paznokcie. 


Bardzo dobra opcja na wakacje i podróż. Chętnie skuszę się ponownie. W drogerii nie kosztuje tak wiele. Cóż na pewno to lepsza rzecz niż taki z gąbką w słoiczku. Tutaj nie gromadzą nam się bakterie, ani nie brudzimy sobie potem dłoni poprzednim zmywanym lakierem, szczególnie ciemnym! 
Copyright © hope&faaith , Blogger