"All I want for Christmas. Świąteczna zamiana miejsc" Beth Garrod.

"All I want for Christmas. Świąteczna zamiana miejsc" Beth Garrod.

Niby jest koniec listopada, ale ja już uwielbiam czuć podekscytowanie nadchodzącymi świętami. Chyba bardziej od świąt uwielbiam tą atmosferę i czas wyczekiwania. Dlatego u mnie nie może zabraknąć książek w klimacie świątecznym.



Mamy dwie bohaterki Holly z Wielkiej Brytanii i Elle ze Stanów Zjednoczonych. Totalnie dwie różne osobowości i inne cele na życie. Jednak ich życie i zamiana dzieją się w okolicach świąt Bożego Narodzenia. To wszystko dzieje się przez to, że Elle musi rozkręcić swoje konto tylko na podstawie wpisów o tematyce świątecznej, bo bierze udział w #Gwiazd15k. Holly kocha Gwiazdkę, obserwuje Elle na instagramie i właśnie porzucił ją chłopak. Widzimy jak  poprzez zamianę miejsc dziewczyny poznają i uczą się nowych rzeczy. Doceniają to co mają, ale przeżyją też inne przygody. 

Mimo, że jest to książka z gatunku literatury młodzieżowej to wciągnęła mnie na maksa. Dosłownie nie mogłam się doczekać finału i tego jak potoczą się losy dziewczyn. Podczas czytania naszło mnie kilka refleksji związanych z tym co mam teraz i jak czasami biegniemy za jakimś nierealnym celem. Z pewnością chciałabym wziąć udział w takiej zamianie miejsc, a zwłaszcza w okresie świątecznym.
 


Totalnie prosta okładka, bez skrzydełek i innych udziwnień. Rozdziały mamy pisane z dwóch perspektyw. Często też zawierają dni odliczane do Gwiazdki. Bardzo przyjemny język. Posiada 408 stron.



Polecę dla każdej miłośniczki świąt Bożego Narodzenia oraz dla każdej nastolatki, która myśli że followersy i lajki na instagramie są najważniejsze.

Odżywka rozplątująca Dream Long Elseve L`Oreal.

Odżywka rozplątująca Dream Long Elseve L`Oreal.

Nie mogę narzekać zbytnio na swoje włosy. Praktycznie oprócz nałożenia odżywki po umyciu, nie robię z nimi kompletnie nic. Dlatego całą pielęgnację skupiam właśnie na tych dwóch kosmetykach - szamponie i odżywce.


Pierwsze co mnie w niej urzekło to konsystencja. Nie jest ona zbyt zbita, ani nie płynna. Nie spływa z włosów. I przede wszystkim jest mega wydajna. Niewielka jej ilość wystarczy, aby na moje włosy do pępka, pokryć w całości. Bez problemu się spłukuje. Po wysuszeniu włosy są mega miękkie i przyjemne w dotyku. Wcześniej nie miałam problemów z rozczesywaniem włosów, więc nie zauważyłam tutaj wielkiej różnicy w rozczesywaniu włosów. Nie są one jakoś obciążone. Nie wywołuje efektu tłustych włosów, ani łupieżu. Zauważyłam, że trochę się stan poprawił. Jest mega zapach podczas mycia. Wszystko, co obiecywał producent jest zapewnione. 


 Jest super, moje włosy pokochały tą odżywkę, a ja czułam się jak gwiazda filmowa. W przyszłości do niej powrócę. 

Szminka Matte Legend Lipstick od Avon.

Szminka Matte Legend Lipstick od Avon.

Chyba ostatnio przeżywam jakiś szał na posiadanie szminek. Są świetnym elementem, który idealnie wykańcza  i nadaje to coś makijażowi. Nauczyłam się, że zawsze mam przy sobie szminkę i czuje się bez niej goła. 


Po pierwsze to wielkie wow, bo jest niesamowity efekt po pierwszym nałożeniu. Daje matowy wygląd i pozostaje długo na ustach. Nie ściera się łatwo. Jednak po zjedzeniu obiadu na moich ustach pozostały jej resztki. Nie miałam problemu z jej rozprowadzeniem po ustach. Posiada kremową konsystencję. Lekko podkreśliła mi suche skórki (ale to jak każda matowa szminka). Nie zauważyłam, aby nawilżała usta. Ja mam ją w odcieniu Statement, ale pozostała cała gama kolorów jest czarująca. Posiada delikatny zapach, powiedziałam bym że budyniu. 


Ostatni, ale nie mniej ważny jest wygląd opakowania. Jest zamknięta w przepięknie zrobionym, srebrnym pojemniku. Jest on solidny, zamyka się na kliknięcie. Warto tutaj jeszcze napomknąć o szlifie pomadki, która jest zrobiona na kształt diamentu. Do tej pory nie spotkałam się z czymś tak ładnym. 
Wyszczuplająca bio-liposukcja, stymulator spalania tkanki tłuszczowej od Eveline.

Wyszczuplająca bio-liposukcja, stymulator spalania tkanki tłuszczowej od Eveline.

Ostatnio zauważyłam, że mam problem z cellulitem. Nie wiem czy to efekt ćwiczenia mięśni ud, czy może już tak stara jestem, ale postanowiłam wziąć się za to. Nie miałam zbytnio ochoty na zabawę domowymi sposobami, więc sięgnęłam po booster do spalania tkanki tłuszczowej.


Jestem pod ogromnym wrażeniem, że możemy wymodelować w pewien sposób swoją sylwetkę poprzez kosmetyk, nie potrzebując do tego operacji plastycznych. Powiem szczerze, że podchodziłam do tego trochę sceptycznie i nie wierzyłam od początku w działanie tego produktu. Jednak po regularnym stosowaniu, tak jak zalecił producent codziennie rano i wieczorem wcierałam produkt okrężnymi ruchami, doczekałam się niesamowitych efektów. Chciałam tu jeszcze zaznaczyć, że ćwiczę partię mięśni ud i może to było też zasługą tego, ale nie widać u mnie tkanki tłuszczowej. Może nie mam super szczupłych ud, ale nie mam za to cellulitu. Też chciałam nadmienić, że kosmetyk posiada super skład, który jest w 100% wegański. 


To super kosmetyk, jak za tak niską cenę (20 zł), ponownie wrócę do niego.

Gąbka do makijażu od Ewy Schmitt.

Gąbka do makijażu od Ewy Schmitt.

Kiedyś używałam trochę gąbki do podkładu z DM, jednak nie była ona używana za często i też głównie służyła mi za ozdobę. Nie czułam nigdy potrzeby nakładania pokładu czymś poza palcami. Więc żadne gąbeczki czy pędzle się u mnie nie sprawdzały.


Jednak potrzebowałam czegoś do "przyklepania" korektora, bo zauważyłam że wtedy lepiej się trzyma. No i o wiele lepiej wygląda. Przez pewien czas używałam tej starej gąbeczki, ale non stop miałam przeświadczenie o tym ile może się znajdować tam zarazków, więc byłam zmuszona do zakupu nowej. Rozglądałam się za czymś niezbyt drogim, ale dobrym jakościowo. Za punkty w kauflandzie wzięłam gąbeczkę od Ewy Schmitt. Cena to 11.99 PLN, więc nie uważam tego za jakiejś super okazji, ale też nie przepłacimy za nią. W poszukiwaniach to taniej znajdziemy na allegro z wysyłką, ale w chińskich cena jest taka sama jak nie wyższa. Można wyglądać na promocji w rossmannie i naturze, ale nie orientuje się jak to cenowo wyjdzie.  


Gąbka sama w sobie jest dobrze wykonana i super współpracuje. Jest ścięta lekko, więc swobodnie można dotrzeć w każde miejsce. Mogła mieć bardziej zaokrąglony czubek, ale nie jest tak jeszcze tragicznie. Jest dosyć miękka. Po kilku myciach nadal jest w takim samym stanie. Nie zauważyłam, by wpijała mi korektor. Po prostu nakładam korektor na twarz i gąbeczką go wklepuje. 
Ekspresowe serum do twarzy i szyi wygładzająco-ujędrniające 'Jagody acai' Antyoksydacja Ziaja.

Ekspresowe serum do twarzy i szyi wygładzająco-ujędrniające 'Jagody acai' Antyoksydacja Ziaja.

Nigdy jeszcze nie miałam sposobności, aby testować serum odnośnie mojej szyi. Wiele słyszałam aby dbać o nią, bo dzięki niej tak naprawdę można poznać wiek kobiety. Nawet moja nauczycielka z podstawówki używała specjalnych poduszek do spania, aby nie mieć zmarszczek. 


Przyjemne uczucie nawilżenia dało się odczuć już od samego nałożenia produktu na skórę. Jest ona niezmiernie miła w dotyku. Nie ma uczucia ściągania, ani lepkości. Jest też super na twarz, o czym nie wspominałam na początku. Nie zrolował mi się wcale makijaż. Może przez to, że działał jak baza, skoro drugim składnikiem jest silikon. Nie zauważyłam, aby jakieś zaczerwienienia się zmniejszyły, albo zostały zredukowane. Nie miałam efektów ubocznych w postaci zapychania się czy wyprysków. Kolejną jego zaletą jest to że szybko wchłania się w skórę, co na prawdę ułatwia poranne przygotowywanie się. Posiada delikatny zapach, który jednak nie pozostaje z nami na długo. Opakowanie jest w sam raz, nie miałam problemów z zacinającą się pompką. 


Nie wiem czy czuję teraz potrzebę używania tego serum w tym momencie. Jest super, ale chyba nie dla mnie obecnie. 

Copyright © hope&faaith , Blogger