Bubble tea w domu!

Bubble tea w domu!

Czasami siedząc w domu tęsknię za tym, co było wcześniej. A zwłaszcza za możliwością wychodzenia do galerii, możliwością spotkania się tam z przyjaciółkami i zamawiania samych dobroci. Nie mogłam znieść tęsknoty za bubble tea, więc postanowiłam zrobić ją sama w domu. W końcu co może być w tym trudnego? 



W swoim zestawie miałam malinowe kuleczki i arbuzowy koncentrat. Wzięłam także kubki i słomki, które są sprzedawane w zestawach po 15 sztuk. Później można wykorzystać je np. do pikowania sadzonek warzyw do ogrodu, albo zrobić inne ciekawe rzeczy DIY. I wcale nie trzeba od razu wyrzucać. 


Byłam zaskoczona, w sumie to nadal jestem tą szybkością i łatwością wykonania samemu bubble tea w domu. Myślałam, że będzie to o wiele bardziej skomplikowane. W smaku jest niemal identyczna jak ta z wyspy w centrum handlowym. Jest to zapewne spowodowane brakiem kostek lodu i shakera. Jednak ta zimowa wersja też mi przypadła do gustu. Ciągle ją robię, zwłaszcza wtedy kiedy mam się uczyć do egzaminów. Składniki są o dobrym składzie, a przede wszystkim naturalnym. Podczas przechowywania w lodówce nic się nie stało. 


Swój zestaw do zrobienia bubble tea możecie zamówić tutaj - bubbletea-sklep.pl.

Asia Okuniewska "Ja i moje przyjaciółki idiotki".

Asia Okuniewska "Ja i moje przyjaciółki idiotki".

Od samego początku byłam negatywnie nastawiona jakoś do książki pisanej przez Okuniewską. Bo Okuniewska to tylko podcasty. Jej głos który sączy się przez głośniki, kiedy sprzątam, albo coś robię i nie chcę siedzieć w ciszy. Jednak rozumiem, że niektórzy chcą mieć na papierze. 





Pierwszą rzeczą jaka mi się nie spodobała to cena. Jest trochę wysoka, sądząc po tym jak próbowałam odkupić używaną książkę dla koleżanki. Wiem, że grubszy papier czy wypasiona okładka kosztuje, ale trochę to przesadzone. Tak samo z kosztami wysyłki. Robi to firma outsourcingowa, zajmująca się usługami logistycznymi i 15 zł to jednak sporo. 

Po za tym to rozdziały niektóre są tak króciutkie, że ledwo się wczytam i już koniec. Sporo jest historyjek od słuchaczy. Oraz są też zawarte wypowiedzi eksperta. Czytając ją, miałam wrażenie że słucham jej podcastów. To chyba najbardziej określa całą książkę. Jednak razi język, dużo powtórzeń, widać że była pisana na szybko i pod presją czasu. Miałam wrażenie, że to jest jakiś szkic roboczy, albo  prywatne notatki Autorki. Kompletnie nie sprawdził się wydrukowany tekst kolorem czerwonej pomarańczy na różowym tle.

To poniekąd taka mała encyklopedia, a nawet instrukcja do tego jak idiotkować, ale z głową. Są tutaj ostrzeżenia przed różnymi typami i kiedy powinna nam się zapalić ta cholerna czerwona lampka w głowie. Ostatnia część powinna być przekazywana w szkole, na edukacji seksualnej, bo mówi o tym co zrobić w sytuacji, kiedy zostało się zgwałconym, wskazane są ośrodki pomocy, ale także jak radzić sobie z osobą uzależnioną w związku.


Moim pierwszym wrażeniem jest to że książka jest gruba i ciężka, jak encyklopedia. Ma różowe kolory połączone z taką czerwoną pomarańczą. W środku jest też kolorowo. Jest 530 stron i są podzielone na części, rozdziały. 



Polecę dla każdego słuchacza Idiotek, ujęłam bym to jako uzupełnienie podcastów. 

Botaniczny krem do rąk malwa ogrodowa od CPR.

Botaniczny krem do rąk malwa ogrodowa od CPR.

Jak już wcześniej wspominałam przy poprzedniej recenzji kremu do rąk z Dove, zafascynowałam się kremami do rąk. Dopiero odkrywam jak wiele wspaniałych kosmetyków jest obecnie na półkach. 


Mam ciągły problem z przesuszonymi dłońmi od płynów dezynfekujących, więc nawet dwa razy dziennie smaruje dłonie. Co kiedyś dla mnie było szaleństwem, bo wystarczało mi raz na kilka dni. Krem od marki Cztery Pory Roku jest bardzo treściwy i posiada subtelny zapach. Efekt nawilżonych dłoni utrzymuje się przez większość dnia. Jednak na początku miałam lekki problem z rozprowadzaniem na dłoniach, bo jest aż taki gęsty. Nie wywołał u mnie żadnych alergii, ani podrażnień. Na plus jest to, że dosyć szybko się wchłania i nie pozostawia uczucia lepkości. Opakowanie jest w miarę wydajne. No i ta szata graficzna jest przepiękna.


Z przyjemnością wypróbuje inne warianty tego kremu do rąk. To jest jedna z lepszych rzeczy jakich używałam do nawilżenia dłoni.
Malcolm XD "Edukacja".

Malcolm XD "Edukacja".

Prawie dwa lata temu recenzowałam pierwszą część książki Malcolma "Emigracja", tym razem przychodzę z kontynuacją. Uwielbiam takie pozycje na rynku, bo pokazują jak nasz język ewoluuje i jak można nim z łatwością się posługiwać. 



Po przeczytaniu "Emigracji" czułam jakby lekki niedosyt, Mogłam bym czytać, w sumie to w nieskończoność o losach Malcolma i Stomila. Nie jest to oczywiście literatura na miarę Tokarczuk, ale właśnie o to chodzi w takich pozycjach, aby się rozluźnić po ciężkim dniu i wyłączyć na chwilę myślenie. 

"Edukacja" to dalsze losy Malcolma, który podejmuje dalszą naukę. W środku odnalazłam wiele wątków, z którymi mogłam się utożsamić. Dużo odniesień do obecnej sytuacji politycznej w kraju i do typowego Polaczka. Idealnie pokazana polska rzeczywistość z ostatnich kilku lat. Sama narracja jest taka słodka, a zarazem gorzka. 

Jednak to nie było to samo, co pierwsza część. Niby cała treść odnosiła się do etapu studiów, ale mamy o tym jeden rozdział tak naprawdę. Nie rozumiałam także sensu w całości i tej spójności. Trochę jak dla mnie nawiązania do "Świata według Kiepskich". Większość książki poświęcona praktykom. Naprawdę chciałabym, aby to się lepiej czytało i liczyłam na super pozycję na miarę poprzedniczki.



Książka graficznie nawiązuje do poprzedniej, jest utrzymana w podobnym tonie. 





Tą pozycję polecę dla każdego fanatyka past, twórczości Malcolma i ciekawych dalszych losów bohaterów "Emigracji". 

Copyright © hope&faaith , Blogger