Projekt denko #21.
To niesamowite uczucie pozbywać się kolejnych, pustych opakowań po kosmetykach oraz stawiać nowe na łazienkowej półce. Niekiedy tęsknię za danym kosmetykiem, albo się cieszę że wreszcie go skończyłam.
Żel pod prysznic Balea Glamorous Night - ma przepiękny zapach (maliny i czerwonej porzeczki) i w środku był brokat. Świetnie się pachniał i dobrze się pienił.
Więcej pisałam tutaj.
Tusz do rzęs mega size Eveline - miał moją ukochaną szczoteczkę do rzęs i nawet bardzo dobrze się spisywał.
Więcej pisałam tutaj.
Kąpiel perełkowa Good Foot Delia - jedna z lepszych soli do kąpieli nóg jaką używałam, bezzapachowa oraz świetnie zmiękczała skórę.
Więcej pisałam tutaj.
Balsam do ust Carmex - w tubce był super wydajny, ale sama aplikacja była do kitu.
Więcej pisałam tutaj.
Krem pianka do stóp Good Foot Delia - pozostawiał lekkie uczucie lepkości na stopach, dość szybko się wchłaniał.
Więcej pisałam tutaj.
Utwardzacz do paznokci Wibo Iron Hard - na początku był super, ale potem zaczął się lekko psuć, a na koniec się całkowicie zsechł.
Więcej pisałam tutaj.
Top do lakierów hybrydowych Chiodo Soft - dostałam do testowania te hybrydy i to są najgorsze hybrydy jakie miałam szansę nosić.
Więcej pisałam tutaj.
Korektor Essence stay natural - domęczyłam do końca, bo praktycznie nie używałam go pod koniec, no i stał się mniej kryjący.
Więcej pisałam tutaj.
Mgiełka do ciała Belle Nature - była słodka i świetnie nadawała się na lekkie odświeżenie w ciągu dnia.
Więcej pisałam tutaj.
Lakier do paznokci Sally Hansen Hard As Nails Xtreme Wear - mój pierwszy lakier z "droższej" półki, wiąże z nim wiele sentymentów, no i był wspaniały.
Więcej pisałam tutaj.
Puder bambusowy od Ingrid - na początku był świetny, ale pod koniec stał się meczący w używaniu, a gąbka całkowicie się popsuła.
Więcej pisałam tutaj.
No comments:
Post a Comment