"I don't know about you, but I'm feeling 22" TS.

Ostatnio zastanawiałam się co to znaczy mieć urodziny. To taki jeden dzień, kiedy niby się urodziłaś i co roku czekasz by celebrować. Jak byłam mała to się cieszyłam bo prezenty i mogłam rozdawać słodycze w szkole. Teraz od kilku lat już chyba nie cieszę się na urodziny tak bardzo jak wcześniej. Kolejny dzień w którym w szczególny sposób celebruje swoją starość. 

Dzisiaj z rana, jak się obudziłam, to kilka razy musiałam sobie przypominać że mam urodziny i to już dzisiaj. W sumie, to wczoraj wieczorem czułam już lekkie podekscytowanie że to już niedługo urodziny i nic po za tym. A pomyśleć że kiedyś odliczałam miesiące, tygodnie, dni. 


Poranek miałam udany. Zwłaszcza, że to moja ulubiona pora dnia i było słonecznie. Oraz mogłam się objadać bezkarnie słodyczami.

Czytałam książkę #AFTER oraz oglądałam kreskówki na CN. 


Minonki zawsze są dobre. 


Zawsze, odkąd jeżdżę do Czech, mam kofolę na urodziny oraz nowe smaki Somersby.


Znowu powróciłam do oglądania "BrzydUli". 


W międzyczasie popijam herbatę, bo pierwszy raz w urodziny jestem przeziębiona. 


OFTD - spodnie do piżamy i biały tshirt. 


Nawet w urodziny muszę wynosić śmiecie. :< 


Nie mogłam znaleźć świeczek urodzinowych i wsadzić je w ciasto, pizzę jak zawsze to robiłam. Tym razem musiałam się  posiłkować tealightem.


Znowu gramy mecz. To już chyba 5 raz jak grają w moje urodziny. Szkoda, tym razem przegraliśmy, a zawsze wygrany był :< 


Dzień skończyłam oglądając kreskówki na CN. Po 22 lecą stare, dobre z lat dzieciństwa. 

No comments:

Post a Comment

Copyright © hope&faaith , Blogger