Krem Rénergie Multi-Lift Ultra Lancome.

Jest to mój pierwszy krem przeciwzmarszczkowy i nadal zastanawiam się, czy to już jest czas na jego używanie. A może jest jeszcze za wcześnie na niego? Na szczęście, nie był to pełnowymiarowy produkt, tylko 15 ml próbka. 


Krem jest przepięknie zapakowany w pudełku i posiada delikatny, a wręcz subtelny zapach, który mi umilał poranną pielęgnację, a wieczorem koił do snu. Po kilku dniach regularnego stosowania zauważyłam lekką poprawę. Moje mimiczne zmarszczki lekko się zmniejszyły, a skóra stała się mimo woli nawilżona. Zauważyłam jakby koloryt mojej skóry się trochę wyrównał, lecz bym nie powiedziała tak tego w 100%. Jednak mogę śmiało powiedzieć, że moja cera stała się promienna, tak jak obiecuje producent. Nie miałam tutaj problemu, by potem nałożyć podkład. Całkowicie nie gryzł się ze sobą oraz nie ważył. A to czasami mi się zdarzało z niektórymi kremami. Po za tym to szybko się wchłaniał, więc nie musiałam zbytnio czekać by nałożyć makijaż. Nie pozostawia uczucia lepkości. Krem mnie nie zapchał oraz nie wywołał reakcji alergicznych.


Jest to miniaturowe opakowanie kremu zapakowane w prześliczne, malutkie opakowanie. Przynajmniej tyle dobrego, bo można było to dostać w saszetce. Konsystencja jest dosyć lejąca się, musiałam uważać by podczas nakładania nie spłynął mi po palcu. Krem jest w kolorze białym. 


Niestety, ale nie zakupię ponownie tego kremu. Tu nie chodzi o cenę (300 zł za 50 ml), ale także o samo działanie na moją cerę. 

No comments:

Post a Comment

Copyright © hope&faaith , Blogger