Amerykańska paczka z rozdania od Ani @californiadreaminpl.

Po kilku tygodniach oczekiwania, w Wigilię dostałam swoją paczkę z wygraną z rozdania na instagramie u Ani @californiadreaminpl. Było z nią trochę zamieszania i kłopotów, ale chciałam podziękować jeszcze raz Ani. 

Ania ogłosiła swoje rozdanie na instagramie, z okazji przebywania rok w USA. Akurat zauważyłam to skrollując instagrama w środę (3.10) z rana w busie na uczelnię. Stwierdziłam, że wezmę udział bo warunki łatwe i warto spróbować. Bo zawsze jest szansa na wygranie. Trzeba było polubić chyba 5 ostatnich zdjęć oraz napisać "co chciałabyś znaleźć w paczce od cioci z Ameryki". Moją odpowiedzią było że smaki oreo, których nie ma w Polsce oraz ten fajny piórnik (nie pytajcie czemu mi się podoba, bo sama nie wiem). No i innych słodyczy, których nie ma w Polsce. Minęło kilkanaście dni, w tym moje urodziny i przyszedł weekend. Niestety, ja musiałam pracować bo moje biuro się przeprowadzało do nowej lokalizacji. W sobotę, 13 października, wieczorem po przyjściu ze starówki  do biura miałam super niespodziankę urodzinową - tort, prezent, odśpiewanie "Sto lat" i ogólnie. Z tych wrażeń po 1 w nocy nie mogłam zasnąć - a spaliśmy w biurze na kanapach. Więc mimo wszystko weszłam na instagrama - miałam przeczucie takie że coś się stało. A tam zastał mnie mały spam. Obejrzałam live, gdzie córka Ani, Nela wylosowała karteczkę z moją nazwą konta. Praktycznie się popłakałam i miałam ochotę krzyczeć, ale wszyscy wokół mnie spali. Ania wysłała mi po kilku dniach paczkę. Oczekiwałam non stop. No ale pod koniec listopada paczki nadal nie było widać. Ania zapowiedziała, że jak nie będzie to ona zrobi mi drugą i wyśle już z Polski, koło świąt, bo miała wracać. Tym sposobem 24 grudnia stałam się najszczęśliwszą posiadaczką słodyczy amerykańskich. No i w ramach podziękowania za wszystko wysłałam małą paczuszkę polskimi produktami do Ani. 

PS: Możliwe że edytuje notkę, po tym jak zjem produkt i napiszę co o nim sądzę. Do tej pory nie byłam w stanie wyjeść tego wszystkiego. 


Laski candy canes - poprosiłam o nie, bo w Polsce nie mogłam znaleźć takich odpowiednio amerykańskich. Zaraz po odpakowaniu znalazły się na choince i powiem że taak pięknie komponują się z złotymi ozdobami.


Otwierając przesyłkę torba i plecak-worek były dla mnie takim zaskoczeniem, że powiedziałam chyba tylko wow. Zwłaszcza, że szukałam takiego plecaczka wszędzie, ale żaden wzór mi nie pasował. Teraz dosłownie noszę wszędzie, a torba jest strasznie pojemna. 


Batony z oreo - miętowy oraz normalny. Ten zwykły został wyprodukowany w Polsce i smakuje jak zwykła czekolada oreo. Ten drugi na Ukrainie. 


Karmelowe m&ms. Po prostu zamiast orzeszka w środku mają karmel, który fajnie się rozpuszcza w ustach. 


Ciasteczka oreo o smaku tarty z masłem orzechowym. Tutaj jeszcze zaznaczę że pakowane są jak nasze delicje, a nie jak u nas w kartonowe opakowanie. 


Ciasteczka oreo o smaku red velvet. 


Cieniutkie oreo o smaku pistacjowym. W Polsce widziałam te cieniutkie, ale tylko normalną wersję. Spodobał mi się sposób pakowania, tak jak u nas delicje. Były dobre, ale jednak się przekonałam że nie przepadamy za sobą z pistacją. 


Słynne reese's - wersja normalna oraz z białą czekoladą. Ich cena w Polsce dosłownie mnie odstraszała i przez to nigdy nie miałam szansy ich spróbowania. Po otworzeniu strasznie mocno pachną.


Batoniki milky way - na instagramie u Ani widziałam jak pokazuje że kolory kilku batonów (typu właśnie milky way, snickers i chyba mars) mają zmienione szaty graficzne. 


Czekolada Hershey's - mleczna oraz biała ciasteczkowa. 


Suszona wołowina Jack Link's.


Podwójne opakowanie batonów Snickers wersja halloweenowa. 


Czekoladowe ciastko z śmietankowym kremem Twinkies - słyszałam że dzieci to jedzą w podstawówkach, czy coś i to smak dzieciństwa amerykańskiego. 


Cukierki karmelowe Milk Duds - po raz pierwszy zobaczyłam je, gdy rozpakowywałam paczkę. 


Cukierki żelowe z częściami ciała - no jak październik w USA i bez słodyczy halloweenowych, hahah. 


Tusz do rzęs Covergirl z olejem z papai, kokosa i awokado - od kilku polskich yt w Stanach usłyszałam że jest super, ale w Polsce nie mamy więc poprosiłam o niego. Co jest super, to pakowanie bo wiemy że tuszu nikt wcześniej nie otwierał przed nami. 

No comments:

Post a Comment

Copyright © hope&faaith , Blogger