Avon true 5 in one lash genius mascara.

Której z nas nie marzy się na raz wydłużenie, pogrubienie, rozdzielenie, uniesienie oraz głęboki kolor? Oczywiście możemy to mieć za pomocą sztucznych rzęs, ale doczepiane są czasami tandetne. Dlatego AVON postanowił wyjść z inicjatywą. Stworzył algorytm, który przeanalizował tysiące komentarzy w social mediach, by dowiedzieć się, o jakim tuszu marzą beauty fanki na całym świecie.


Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę kiedy zobaczyłam tusz to opakowanie. Ile razy nam się zdarzyło w sklepie szukać tuszu, który byłby wcześniej odkręcany. Ten tusz jest zapakowany cały w folię i mamy pewność, że nikt wcześniej go nie otwierał. Mówiąc o opakowaniu, jest ono proste, na razie jeszcze farba nie zdziera się i dobrze się trzyma w dłoni. Kolejną rzeczą, która jeszcze mnie zaskoczyła podczas pierwszego użytkowania to intensywny, lekko chemiczny zapach. Jednak teraz po kilku użyciach już jest mniej wyczuwalny. Szczoteczka jest po prostu przegenialna. Jest silikonowa i posiada na końcu kilka tych igiełek ze szczotki. Docierają one do tych mniejszych rzęs i nie musiałam dodatkowo malować tych przy samym kąciku. Lecz na początku miałam problem, nabierało mi się za dużo produktu i to powodowało że mi się rzęsy sklejały. To trochę wyglądało jakbym nie umiała się malować. Jednak dwie warstwy wystarczą, aby uzyskać efekt "wachlarza rzęs". Na oczach utrzymywał się przez cały dzień i nie miałam żadnego problemu z jego zmyciem. Po przyłożeniu waciku z płynem miceralnym po prostu ładnie schodził. 
Sam efekt po nałożeniu jest po prostu nieziemski. Rzęsy wyglądają jak marzenie i samo pomalowanie robi prawie cały makijaż oka. Jak dla mnie prawie wszystkie obietnice producenta, oprócz rozdzielenia, ten tusz spełnia. 


Za taką cenę, to aż żal nie wypróbować. Możliwe, że jeszcze kiedyś do niego powrócę. Lecz na razie chcę przetestować inne nowości, które się pojawiają coraz na półkach. 

No comments:

Post a Comment

Copyright © hope&faaith , Blogger